Emilia twierdzi, że dostała od swoich zleceniodawców prezent.
Emilia twierdzi, że dostała od swoich zleceniodawców prezent. Screen z Twitter.com

Zamieszana w aferę hejterską ministerstwa sprawiedliwości Emilia miała dostać za swoją "pracę" symboliczną nagrodę od "sędziów prowadzących". Jak ustalił dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski, chodzi o figurkę z brązu przedstawiającą husarza. Ale to nie figurka, a zawarta pod nią dedykacja jest w tej sprawie najciekawsza.

REKLAMA
Około 360 zł – tyle miała kosztować figurka z brązu przedstawiająca husarza, którą dostała Emilia – ustalił Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej". Kobieta miała zostać obdarowana przez "sędziów prowadzących", czyli wiceministra Łukasza Piebiaka i sędziego Jakuba Iwańca.
To oni według ustaleń portalu Onet.pl mieli zlecać zadania i dostarczać informacje "Emi" na temat sędziów, których miały oczerniać trolle. Wśród poszkodowanych znalazł się m.in. sędzia Krystian Markiewicz.
Dziennikarz zwraca uwagę na adnotację, którą zamieszczono pod figurką: "Mała Emi, zachowałaś się jak trzeba! Od Herszta i jego żołnierzy". Odnosi się ona do "zasług" Emilii i jej zaangażowania w swoją misję. Nawiązuje do postaci "Inki", bohaterki polskiego podziemia niepodległościowego z czasów II wojny światowej.