"Dlaczego nikt o tym nie mówi? Dlaczego nie ma o tym w mediach? Pożary w Amazonii trwają od trzech tygodni, a ja dopiero się o tym dowiedziałem!" – tak wściekają się internauci w wielu krajach. Płyną porównania do katedry Notre Dame, którą świat zajął się natychmiast, a tu nikt nic nie wie. Amazonia płonie, tyle ogólnie wiemy. Ale gdzie? Na jakim obszarze? Czy ktokolwiek ją ratuje? O tych rzeczach trzeba wiedzieć.
W ciągu kilku dni o Amazonii zaczął mówić cały świat. #PrayforAmazonia i #SaveTheAmazon robią w sieci furorę. Ludzie zamieszczają mnóstwo zdjęć, porównują pożar do katedry Notre Dame. I pytają, dlaczego o tamtym pożarze dowiedzieliśmy się w 3 minuty. A tu trzeba było czekać 3 tygodnie.
Oba pożary oczywiście są nieporównywalne, ale ich zestawianie obok siebie pokazuje, jak ogromne emocje wzbudziła informacja, że Amazonia płonie i świat nic z tym nie robi. W piątek spadł deszcz i na chwilę pojawiła się ulga.
Pytanie jednak, na jak długo. Dlatego o tych kilku rzeczach warto wiedzieć. Bo lasy deszczowe płoną nie tylko w Brazylii.
1. Jak długo trwają pożary
W Brazylii około trzech tygodni. Jednak świat zaczął o nich mówić dopiero, gdy kilka dni temu czarny dym pojawił się nad Sao Paulo. Był tak gęsty, że miasto w środku dnia, o godzinie 15., pogrążyło się w ciemności. Dym przywędrował z wiatrem znad oddalonego o 2700 km stanu Rondonia na północy kraju, który trawią pożary.
2. Gdzie zaczęły się pożary i gdzie są teraz
Zaczęły się w Brazylii, ale nikt nie wie, które ognisko było pierwsze. Od 15 sierpnia pojawiło się ponad 9,5 tys. nowych. Pożarami dotknięte są stany na północy kraju: Roraima, Acre, Rondônia i Amazonia.
W tym roku odnotowano już 72 843 pożarów. W ubiegłym roku – 40 136.
Jak podaje BBC, liczba pożarów wzrosła też w innych krajach regionu. Np. w Peru o 104 proc., a w w Boliwii o 114 proc.
Oto kilka map, które obrazowo pokazują skalę.
4. Co dzieje się w Boliwii
Według boliwijskich władz spłonęło ok. 460 tys. hektarów lasu i pastwisk. Pożarami zagrożone jest 70 procent powierzchni departamentu Santa Cruz. We wschodnim regionie wprowadzono stan wyjątkowy. Najgorzej jest w Robore i San Ignacio de Velasco, ale zagrożone są też obszary San Rafael, Charagua, Concepcion, San Matias i San Jose de Chiquitos.
Mieszkańcy piszą na Twitterze, że ogień pojawił się w Robore ok. 10 sierpnia. Pokazują zdjęcia miejsc zniszczonych przez ogień. "Tracimy nasze dziedzictwo" – to jeden z wpisów.
5. Co robią władze Boliwii
Prezydent Boliwii Evo Morales przyjechał do Robore z pomocą humanitarną, dostarczył m.in. leki i żywność. – Przywieziemy co trzeba, nie martwcie się bracia i siostry – przemówił do mieszkańców. Według mediów, "przywiózł" dwa śmigłowce do ewakuacji ludzi. Media informują o masowej akcji ratunkowej.
Na miejsce wysłano też dodatkowe ekipy medyczne, by pomóc mieszkańcom, którzy – z powodu dymu – mieli problem z oddychaniem. Lokalne władze cały czas wydają alerty. Informują, że w regionie mogą być kłopoty z transportem i kontaktem z różnymi instytucjami.
Podały też, że zamówiły samolot Boeing 747, największy na świecie powietrzny tankowiec, który ma pomóc w walce z pożarami. "Supertankowiec może transportować więcej wody niż jakikolwiek inny samolot na świecie – 115 tys. litrów, tyle ile 100 zwykłych tankowców" – donoszą boliwijskie media.
Co ciekawe, opozycja domagała się pomocy zagranicznej, ale Morales stwierdził, że sami sobie poradzą. Tak wygląda propaganda państwa. Jak podają media, niektórzy w Boliwii wskazywali na to, że amerykańska pomoc "prowadziła do militaryzacji i okupacji".
6. Co robią władze Brazylii
W porównaniu do Boliwii praktycznie nic. Prezydent oskarża organizacje pozarządowe, że mogą stać za pożarami w Amazonii, choć nie ma na to dowodów (jego rząd obciął im dofinansowanie). Stwierdził też otwarcie, że brazylijski rząd nie ma środków na walkę z żywiołem. – Amazonia to zbyt ogromny teren. Nie ma zasobów, żeby to powstrzymać. Ten chaos nadszedł – powiedział.
Jair Bolsonaro, zwany brazylijskim Trumpem, wygrał wybory prezydenckie w 2018 roku. Opowiadał się za wycinką puszczy amazońskiej, a jego plany z nią związane już miesiące temu zmroziły naukowców na całym świecie. Chodziło o pozyskanie ziemi pod uprawy i pastwiska.
7. Skąd te pożary
Pożary lasów w Amazonii w porze suchej (lipiec-sierpień) nie są niczym niezwykłym, tym razem poraża ich skala. Uważa się, że odpowiedzialność za nie najczęściej ponoszą ludzie."Chodzi o pozyskiwanie terenów do wypasania bydła. Według szacunkowych wyliczeń naukowców niemal, 80 proc. powierzchni "odebranej" puszczy amazońskiej zostało przeznaczonej właśnie na tereny pod hodowlę krów" – opisywał Paweł Kalisz w naTemat, pokazując, co pożary w Amazonii mogą oznaczać dla świata.
Eksperci uważają, że większość tych pożarów to efekt zaprószenia przez człowieka. Tak twierdzi Christian Poirier, dyrektor organizacji Amazon Watch, a także Alberto Setzer z brazylijskiego instytutu National Institute for Space Research (INPE), którego dane na temat pożarów cytowane są dziś na całym świecie. Jego zdaniem 99 procent tych pożarów zostało wywołane przez człowieka.
Ta dla wielu jest najbardziej zastanawiająca. Milczenie. Stąd porównania do pożaru katedry Notre Dame, którym przejął się cały świat.
Jednak w ostatnich dniach coś się zmieniło. "Jestem głęboko zaniepokojony pożarami lasów deszczowych w Amazonii" – napisał na Twitterze António Guterres, sekretarz generalny ONZ.
Z kolei prezydent Francji stwierdził, że pożary to międzynarodowy problem. I powinny być przedmiotem dyskusji podczas spotkania przywódców grupy G7 w czasie najbliższego weekendu. "Nasz dom płonie" – napisał na Twitterze Emmanuel Macron. Poparła go kanclerz Niemiec Angela Merkel.