Michael J. Fox wraca! – ta wiadomość zelektryzowała wszystkich miłośników zarówno srebrnego, jak i szklanego ekranu. Aktor od lat zmagający się z chorobą Parkinsona postanowił opowiedzieć nam o niej w nowym serialu. W nietypowy społecznie, a w typowy dla siebie sposób – przewrotnie i z uśmiechem.
Micheal J. Fox – niewysoki, bo liczący 164 centymetry, lecz wielce utalentowany aktor. Na początku tego wieku wycofał się z zawodu. Mimo zawrotnej kariery w latach 80. i 90., niezapomnianych kreacji z „Powrotu do przyszłości” czy serialu „Spin City”, w 2000 roku ostatni raz pojawił się na planie. Dwa lata wcześniej w wywiadzie dla magazynu „People” przyznał się, że od dekady cierpi na chorobę Parkinsona, która mimo stosowania leków i ćwiczeń rehabilitacyjnych skutecznie uniemożliwia mu pracę. Wyznał, że w wyniku postępujących dolegliwości coraz rzadziej będzie pojawiał się na ekranach.
– W pewnym stadium tej choroby osoba nią dotknięta przestaje pracować – mówi Julita Chrapińska z Fundacji „Żyć z chorobą Parkinsona”. – Przypadek aktora jest wyjątkowy – dodaje.
Początek tego tysiąclecia był bowiem momentem wzmożonej pracy dla J. Foxa. Niekoniecznie aktorskiej, gdyż zagrał tylko w jednym filmie i gościnnie w czterech serialach, ale społecznej i politycznej. Poparł demokratycznego kandydata na prezydenta USA Johnna Kerry'ego.
Wydaje się, że Michael J. Fox po publicznym przyznaniu się do choroby zyskał nowe siły, „wyszedł z szafy” i przestał obawiać się o swój wizerunek, o czym wspominał w wywiadach tłumacząc się, dlaczego tak długo utrzymywał chorobę w tajemnicy.
Założył fundację swojego imienia, która pomaga osobom cierpiącym na Parkinsona, napisał książki traktujące o swoim postrzeganiu choroby, radzeniu sobie z nią i codziennym życiu. Szczęśliwym życiu – co cały czas podkreśla. I to jest jego kolejny atut: aktor, pisarz, społecznik nie wchodzi w rolę cierpiętnika, nie rozpacza i nie wyżala się w spragnionych wzruszeń magazynach. Nie osiada na laurach, mimo że mógłby stać się amerykańską tragiczną legendą i bywalcem programów śniadaniowych.
W 2009 roku zagrał gościnnie w serialu "The Good Wife", gdzie wcielił się w postać bezwzględnego i cynicznego prawnika Louisa Canninga, który stara się utrudniać proces sądowy, wykorzystując ostentacyjnie objawy swojej choroby. Tym epizodem Fox udowodnił, jak duży ma dystans do siebie, a także to, że o samym Parkinsonie można mówić lekko. Jednocześnie Fox nie przekroczył granicy dobrego smaku, nie stał się groteskowy, a jego rola nie infantylizowała problemu choroby.
J. Fox w maju tego roku w jednym z wywiadów ogłosił, że bierze nowe leki, które pozwolą mu wrócić do pracy aktorskiej i ma pomysł na nowy serial. Amerykańskie stacje telewizyjne niemalże rzuciły się na aktora, zapewniając wszelkie wygody i podnosząc gaże. Ten zdecydował się w końcu na macierzystą NBC, w której zaczynał karierę w serialu „Family Ties”.
Już same warunki stacji NBC są niespotykane, zwłaszcza w dobie kryzysu i szalejących cięć finansowych, również wśród sław: od aktora kupiono z góry cały pierwszy sezon, nie mając scenariuszy odcinków (w drodze), a nawet odcinka pilotażowego. Mało kto mógłby liczyć na tak fantastyczne warunki.
– Jego powrót jest o tyle wartościowy, że więcej osób dowie się o tej chorobie, przestanie ją kojarzyć z dziwnymi ludźmi zataczającymi się na ulicy, dostrzegą, że choroba Parkinsona to coś więcej niż trzęsące się ręce – tłumaczy Julita Chrapińska. – W naszej Fundacji staramy się pomagać chorym i ich opiekunom oraz uczyć ludzi tej choroby. Popularny międzynarodowy aktor z pewnością otworzy oczy wielu osobom i sprawi, że zwiększy się świadomość społeczna.
Sam serial będzie miał wiele wątków biograficznych – mąż i ojciec, mieszkaniec Nowego Jorku, zmaganie się z codziennością życia z Parkinsonem, relacje międzyludzkie i rodzinne ujęte w specyficznej soczewce nieuleczalnej choroby. Co najciekawsze – to nie będzie kolejny dramat obyczajowy, a sitcom komediowy, pokazujący świat osoby chorej z szacunkiem, ale też z dużym dystansem i humorem
– Według mnie ta konwencja "chwyci" – ocenia Michał Walkiewicz, szef publicystyki portalu Filmweb.pl. – Widzowie z pewnością zaczną oglądać serial z czystej nostalgii za bohaterem z lat 80. Sama fabuła będzie oparta na losach Foxa, będzie to osobista historia, mimo że zachowana w konwencji sitcomu. To świetny chwyt marketingowy – dodaje Walkiewicz.
"Dystans" wydaje się słowem kluczem dla Michaela J. Foxa. To on pozwolił mu na pozostanie osobą publiczną mimo swojej "ułomności" – a tak często są postrzegani ludzie z Parkinsonem. Podchodzenie z rezerwą do swojej choroby wydaje się kluczem jego sukcesów i wielkiej sympatii, jaką darzą go odbiorcy. Fox nie stara się być lepszy, nie gra swoją chorobą, jak niestety wielu cynicznych celebrytów. Czuje powołanie, by pokazywać Parkinsona z normalnej strony, bez ckliwych obrazków i zapłakanych ludzi. Bawiąc uczy, ucząc bawi.