Mocne oświadczenie wydała była wicemarszałek Sejmu, przed laty pełnomocniczka ds. równego traktowania w rządzie PO Elżbieta Radziszewska. Posłanka poinformowała, że rezygnuje ze startu w wyborach parlamentarnych. Nie kryje, że chodzi jej o sposób konstruowania list wyborczych.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Elżbieta Radziszewska to posłanka z 22-letnim stażem. W Platformie Obywatelskiej jest od samego początku, od 2001 r. – była wśród założycieli partii. Teraz nie kryje, że między nią a władzami ugrupowania doszło do poważnego zgrzytu.
Radziszewska poinformowała, że nie będzie kandydować z listy Koalicji Obywatelskiej w Piotrkowie Trybunalskim. W wydanym we wtorek oświadczeniu poinformowała, iż rezygnację z ubiegania się o mandat w okręgu nr 10 zgłosiła szefowi Grzegorzowi Schetynie jeszcze pod koniec lipca. Mimo to jej nazwisko znalazło się na wyborczej liście, jaką PO zaprezentowała w drugiej połowie sierpnia.
"Ponieważ standardy przy tworzeniu list do Sejmu w naszym okręgu daleko odbiegają od tych, których według mnie w polityce powinno się przestrzegać, odrzuciłam propozycję kandydowania z trzeciego miejsca, na którym umieszczono moje nazwisko wbrew mojej deklaracji oraz z drugiego miejsca, które po rozmowie ze mną zaproponował mi pan przewodniczący Grzegorz Schetyna" – oświadczyła posłanka.
Radziszewska twierdzi, że podczas spotkania zarządu krajowego Platformy w dniu 19 sierpnia przedstawiciel zarządu regionu łódzkiego PO skłamał, iż wyraziła ona zgodę na kandydowanie z miejsca trzeciego w Piotrkowie Trybunalskim. Podkreśliła, że nikt nie pofatygował się, aby ją samą o to zapytać.
"Nie godzę się na to, aby polityka i konstruowanie list wyborczych było oparte na kłamstwie, zaś w tym konkretnym przypadku w odniesieniu do mojej osoby tak właśnie było" – pisze Radziszewska w oświadczeniu.
Na Twitterze Radziszewska wyjaśniła, że jej decyzja nie oznacza odejścia z polityki czy rozstania z PO. "Oczywiście, że wspieram opozycję. Nadal jestem członkiem PO. I chciałabym żyć w normalnym praworządnym kraju. Poglądów nie zmieniłam, trzymam kciuki za wygrane wybory. Tyle że za chwilkę będę już byłą posłanką z doświadczeniem 6 kadencji. I będę nadal aktywna, choć nie w Sejmie" – napisała.
"Dziennik Łódzki" zaś informuje o problemach PO na liście, na której wcześniej jedynką był Cezary Grabarczyk, a który teraz kandyduje z Piotrkowa. Chodzi oczywiście o Łódź, gdzie z pierwszego miejsca startować będzie były komentator sportowy Tomasz Zimoch.
Gazeta pisze o fali rezygnacji, jaką wywołał kształt listy Koalicji Obywatelskiej w Łodzi. Rezygnację ze startu złożyło jak dotąd 5 osób (spośród 20).
To Jarosław Stolarczyk (18 na liście), były p.o. prezydenta Łodzi Tomasz Sadzyński (nr 10), łódzka radna Karolina Kępka (nr 11) i Renata Nowak (nr 15). Z kolei radny Krzysztof Makowski (nr 9) poinformował, że oddał się do dyspozycji sztabu, co oznacza: "chętnie nie wystartuję, jeśli nie będę musiał".
W Łodzi i w całym regionie układanie list idzie Platformie z dużymi kłopotami. Gdy Grzegorz Schetyna ogłosił tzw. jedynki i okazało się, że łódzką listę będzie otwierać Tomasz Zimoch, prezydent miasta Hanna Zdanowska odeszła ze sztabu wyborczego.
Czasu na ustalenia jest coraz mniej. Termin rejestracji list wyborczych mija 3 września o północy.