Nieustannie jedną z najbardziej znienawidzonych grup społecznych w polskim internecie są "madki", czyli patologiczne lub roszczeniowe młode mamy. W ostatnim czasie fala hejtu przenosi się jednak w stronę ich pociech, czyli "bombelków". Czy nagle wszyscy zaczęli gardzić dziećmi przez internetowy stereotyp rodzicielek?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Bombelki są antybohaterami niezliczonej ilości memów i screenów rozmów. Jednym z tematów prześmiewczych grafik jest uśmiech dziecka taktowany jak waluta. Dlaczego? Były przypadki madek, które domagały się rzeczy za darmo (np. maskotek z Biedronki). No, może nie do końca, bo za "uśmiech bombelka".
Skąd się wzięły "bombelki"?
"Bombelek - rodzaj wirusa przenoszonego przez pępowinę, wywołującego ciężką chorobę zakaźną – bomblicę. Osoba chora na bomblicę jest nazywana madką, zaś nosiciel wirusa jest nazywany gówniakiem" – tako rzecze Nonsensopedia, czyli parodia znanej internetowej encyklopedii.
Jeszcze do niedawna w nomenklaturze internetowej na malucha mówiło się wulgarnie "gówniak". To określenie ustąpiło miejsca nie do końca nowej, ale sympatycznej nazwie. Bez błędu była używana od lat - na podobnej zasadzie jak, dajmy na to, "misiek". "Bombelek" pochodzi jednak wprost ze źródła, czyli od madek, które źle zapisywały pieszczotliwe przezwisko. I tak się już przyjęło.
– Nazwa wzięła się, jak zwykle, z niepoprawnej ortografii madek. Nazywają swoje pociechy bąbelkami, ale często nie umiejąc nawet poprawnie napisać jednego zdania, tworzą swoją własną nowomowę. "Ą" jest często przekształcane na "om" i ludzie to podchwytują ze screenów, które latają po śmieszkowych fanpage’ach. Tak jak np. "zwruszajonce" zamiast "wzruszające", albo "po lucku" zamiast "po ludzku" – mówi Natalia, adminka wielu stron na Facebooku, w tym "Dej, mam horom curke".
Nazwa prowadzonego przez Natalię fanpage'a również wzięła się od madkowej nowomowy. Powstał nawet cały "słownik madkowo-polski" z takimi zwrotami jak m.in. japąki, kacperzyć, czy lambadziara.
Jest pewna zależność pomiędzy stereotypowymi madkami a fatalną znajomością języka polskiego. – Uważam, że poczucie wyższości i roszczeniowość często występuje u osób o niskim wykształceniu. Oczywiście, nie jest to reguła. Jednak są to często ludzie nie posiadający żadnej ambicji poza spełnieniem swojej biologicznej powinności, która zamienia się w całe ich życie – dodaje moja rozmówczyni.
– Są to często osoby o prostolinijnym i zerojedynkowym myśleniu, a ktoś ich tej roszczeniowości nauczył, a obecny system socjalny je tylko rozpasał – kończy swoją wypowiedź.
"To nie jest hejt na dzieci"
"Karmić piersią w parku nie wolno, bo to nie estetyczne. Zmieniać pieluch też, a jak ktoś pobiera 500+ to nazwą go w internecie nierobem! Z całego kraju docierają do nas szokujące doniesienia o dyskryminacji polskich rodzin! Do tego bulwersującego zachowania przyłączyli się restauratorzy" - czytamy w "Fakcie".
Chodzi o nowy "trend" w gastronomii. Najgłośniejsza afera dotyczyła restauracji w Poznaniu, która postanowiła przestać wpuszczać dzieci do 6. roku życia - uargumentowała to zdjęciami po wizycie pewnej rodziny z bombelkami. Z kolei na Pomorzu do jednego z lokali nie wjedziemy z wózkiem, bo zajmują za dużo miejsca. Czy grozi nam kryzys demograficzny?
Genezy zjawiska szukałem na liczącej 46 tysięcy osób grupie "Madka Polka fejsbookowa". Krótko mówiąc, większość hejtu wcale nie jest skierowana w stronę niewinnych niemowlaków, ale ich nieodpowiedzialnych rodziców. Bombelek jest zwykłą figurą retoryczną, która powstała na bazie oryginalnego stereotypu. Tak uważa większość osób, która odpowiedziała mi na pytanie o przyczynę pogardy dla bombelków. Oto kilka z nich:
"Bombelek to nie każde dziecko. Bombelek to rozpieszczone dziecko, nad którym nie chce lub nie potrafi zapanować jego madka polka. Madka to nie każda matka. Madka to najczęściej jednostka zasiłkobiorcza, zadufana i zapatrzona w swojego bombelka jak w obrazek. Ma wrażenie, że cały świat kręci się wokół niej i bombelka. Chce, a wręcz wymaga wszystkiego najlepiej już i za darmo, bo bombelek chce i bombelek potrzebuje. Jeśli ktoś sprzeciwi się jej wymaganiom lub ubliży bombelkowi gotowa jest zrzucić z siebie habit pokazowej mamy i zamienić się w patolsko usposobioną kreaturę stawiającą kur*y jako przecinki. Jej ulubioną obelgą jest 'bezdzietna lambadziara'. Nazywa tak każdą kobietę, która (niezależnie od przyczyny) nie ma dzieci".
"Ja tam lubię dzieci, gorzej z matkami. Państwo płaci im 500+ z naszych podatków, na które my ciężko pracowaliśmy i ich nie mamy. Matki zamiast docenić taką "pomoc" to są pełne roszczeń, że to za mało i ciągle robią nowe dzieciaki nie myśląc o ich dobru a swojej wygodzie. Co więcej myślą że rodzicielstwo to praca 24/7. Ok, posiadanie dziecka jest trudne, ale sami się na to decydowali i teraz robią z siebie męczenników, oczywiście nie wszyscy: moi rodzice zdecydowali się na dzieci rok po roku, tata robił w tym czasie studia (3 kierunki i że wszystkich sobie zrobił magistra) i pracował, mama z 2 dzieci robiła magistra i pracowała. Można? Można".
"Dzieci robią się roszczeniowe przez rodziców, nie same z siebie. W tych czasach jakie nastały gdzie delikatne szarpnięcie dzieckiem i próba doprowadzenia to do pionu są niedopuszczalne (nie mówimy o biciu dzieci). Więc robią co chcą, wchodzą na głowę, a matki na to pozwalają. Dodatkowo uważają, że ich dzieci są najlepsze najładniejsze i najmądrzejsze na świecie, a co za tym idzie - wszystko im się należy, i żadna obca mama nie ma prawa zwrócić ani jemu, ani jej uwagi. Dzieci to dzieci, ale za to jakimi stają się ludźmi odpowiadają ich rodzice".
"Gardzę osobami, które pracą się nie skalają, tylko uważają, że im się wszystko należy. Poza tym, nienawidzę pajdokracji. Teraz dziecko ma być pępkiem świata, a mamusia i tatusio uważają, że nie oni są odpowiedzialni - cały świat ma obowiązek uważać, żeby purchlowi się krzywda nie stała. Wszyscy dookoła mają zabawić, uśmiechać się, zachwycać i nawet słowem nie skrytykować czy nie skarcić. Gros matek teraz wychowuje kaleki, które nie umieją prostych rzeczy, nie umieją się komunikować face to face, są labilne emocjonalnie".
Bombelki oberwały rykoszetem
Większość osób przyznaje, że nie hejtuje samych bombelków, lecz madki. Jednak to nie zawsze jest prawdą, bo wyzywanie najmłodszych w sieci i życzeniem im najgorszego, nawet dla żartu, to też rodzaj hejtu. "Większość z was pisze teraz, że nie gardzicie dziećmi, a ja czytając wypociny niektórych widzę niejednokrotnie: 'spalić', 'uśpić' itp." – napisała jedna z użytkowniczek. Podobnego zdania jest inna internautka z grupy.
"Wszyscy piszą, że jest to hejt na rodziców, ale bardzo powszechnie padają tutaj określenia na dzieci typu: gówniaki itd. Są to określenia pozbawione szacunku i moim zdaniem jest to rodzaj hejtu. Wszyscy gardzą roszczeniową postawą 'madek' i się denerwują, że dzieci nie są uczone szacunku do innych ludzi, rzeczy itp. A nazywając dzieci 'gówniakami' sami pokazujemy, że szacunku do nich nie mamy... Trochę błędne koło".
Opinie pozostałych grupowiczów są różne, od zwykłej antypatii dla dzieciaków, po antynatalizm.
"Nie lubię dzieci. Są głośne, a co najważniejsze nieprzewidywalne, przez co nigdy nie wiadomo co im przyjdzie do głowy lub czy np., jeśli chodzi o niemowlęta, nagle nie zaczną płakać lub wymiotować. A nieupilnowane dzieci w miejscach typu restauracja to niebezpieczeństwo nie tylko dla nich, ale też dla innych, plus dodatkowo stres dla wszystkich wokół".
"Jestem antynatalistką i uważam ze rozmnażanie się ludzi jest złe. Dodatkowo pobierają hajsy z naszych podatków co mnie wkurza bo np totalnie drożeją wycieczki zagraniczne bo wykupują wszystko jak leci".
Na pewno jakiś odsetek osób, widząc w kogo można się zamienić, świadomie rezygnuje z rodzicielstwa. Tak ma np. adminka, z którą rozmawiałem.
– Prowadzenie fanpage’a i sporej grupy o madkowej tematyce, zniechęciło mnie do posiadania dzieci. Z drugiej strony, tłumaczę sobie, że madki gloryfikują swoje męczeństwo i robią z siebie niewolnice, gdyż nie posiadają żadnych innych bodźców, które by odwróciły ich uwagę (no, chyba, że transmisje sprzedażowe na Fejsie). Jednak mam dużo mądrych dzieciatych znajomych, rozsądną matkę i wiem, że z ich wsparciem, w razie, gdybym się rozmnożyła, byłabym w stanie nie oszaleć i wychować bombelka na fajnego człowieka. Więc, kto wie, może kiedyś, chociaż według madek to ja już pewnie za stara jestem na dzieci – przyznaje Natalia. Ma 27 lat.
Internetowa bombelkoza jest bardziej skompilowanym zjawiskiem, niż się z pozoru wydaje. Nie zawsze stoi za nim czysty trolling i plucie jadem dla zabawy, ale też piętnowanie negatywnych zachowań, by uczynić świat lepszym. Znieważanie matek memami, a także działanie odwrotne - obrażanie "lambadziar", czyli bezdzietnych kobiet, jest wciąż mocno dyskusyjne i nie wiadomo, czy w ogóle przynosi jakikolwiek inny efekt oprócz dalszej polaryzacji społeczeństwa.
Czemu popełniają błędy ortograficzne? To się ciągnie najczęściej przez pokolenia. Madka uważająca, że kobieta nadająca się tylko do rodzenia dzieci, takie same wartości przekaże swoim pociechom. Nie zadba o ich edukację, bo sama o swojej nie myślała. Coś w stylu "urodziłaś dziecko, jesteś niezniszczalna, jesteś Bogiem, wszystko ci się należy, po co szkoła, po co praca, mama 24/7 to najtrudniejszy zawód w życiu i dej mnie to za darmo, bo przeżywam istne męczeństwo siedząc na dupie w domu z dziećmi".