Ośmiominutowych owacji na stojąco nie dostaje się za powielanie schematów. Todd Philips na historii jednego z największych psychopatów popkultury zbudował dramat psychologiczny, który, zdaniem krytyków, jest gamechangerem komiksowego kina. Sprawdziliśmy, czym tu się jarać.
Todd Philips to ten reżyser, który sprowokował Łukasza Karwowskiego do popełnienia zbrodni zwanej "Kac Wawa". Amerykański twórca, znany z serii "Kac Vegas", w "Jokerze" obiera jednak totalnie przeciwny azymut do tego, co robił wcześniej. Dlatego najnowszy obraz, opowiadający o największym antagoniście Batmana, może stać się kamieniem milowym w dotychczasowej twórczości Philipsa.
Ale nie tylko dla niego. W wielu recenzjach powtarza się opinia, że rola Jokera może przynieść Joaquinowi Phoenixowi Oscara za pierwszoplanową rolę męską. Jego Arthur Fleck to poniżany przez ludzi, aspirujący komik, cierpiący na niekontrolowane napady śmiechu. To bycie uwięzionym na marginesie społeczeństwa i wewnętrzna frustracja w końcu sprowadzają go na ścieżkę przemocy. "Tworzymy takie potwory, na jakie zasługujemy" – czytamy w recenzji IGN.
Już w trailerze widzimy, jak Phoenix gra postać outsidera. Przykurczony, z niepokojącą mimiką twarzy jest autentyczny. Naprawdę wygląda na kogoś nieprzewidywalnego. W końcu Fleck z zagubionego, samotnego komika przechodzi przemianę w pełnoetatowego psychopatę. Przy niesamowitym zaangażowaniu samego Joaquina Phoenixa.
Geneza filmu
Opowieść Todda Philipsa ma miejsce w latach 80. Na długo przed tym zanim Joker stał się głównym nemezis Bruce'a Wayne'a. W recenzjach powtarza się opinia, że w "Jokerze" czuć klimat klasyków Martina Scorsese – "Taksówkarza" i "Króla komedii". W filmie widzimy zresztą główną gwiazdę tamtych produkcji – Roberta De Niro.
Historia czerpie również z wydanego w 1988 r. komiksu "The Killing Joke" autorstwa Alana Moore'a i Briana Bollanda. Film Phillipsa pokazuje też rodzinę Wayne'ów i ich mroczne strony. Decyzje magnatów pokroju rodziców Batmana są pokazane w "Jokerze" jako te, które czasem są odpowiedzialne za kreowanie takich szaleńców jak morderczy klaun.
Gwiazdy znane i lubiane
Poza Joaquinem Phoenixem w roli Jokera i Robertem De Niro w roli gospodarza talk-showu Murraya Franklina w filmie pojawią się aktorzy, którzy mogli zapaść w pamięć fanom wcześniejszych "Batmanów". I tak w "Jokerze" zobaczymy Bretta Cullena w roli Thomasa Wayne'a – ojca Bruce'a.
Samodzielny byt
Wielu fanów zastanawia się, czy "Joker" znajdzie się w kanonie filmów DC. Produkcja Todda Philipsa jest jednak oddzielnym bytem. Niepowiązanym ani z DC, ani wcześniejszymi produkcjami z Mrocznym Rycerzem. Tu chodziło o zbudowanie historii opartej na historii złamanego przez społeczeństwo człowieka, który wkracza na ścieżkę zbrodni.
Dlatego związek poprzednich filmów z "Jokerem" najlepiej określić mianem inspiracji. To gamechanger, który ma szansę wprowadzić kino komiksowe na nowe tory. Wiemy również, że nie będzie sequela.