
Reklama.
Awaria kolektorów w kanałach przesyłowych oczyszczalni ścieków Czajka to woda na młyn dla prawicowej propagandy. Wylewające się ścieki stały się orężem wymierzonym w opozycję. Granice absurdu osiągnął m. in. Marek Suski, który porównywał awarię do Czarnobyla, a potem dodał, że w wyniku awarii "zdychają już nawet szczury".
Patrząc jednak na ustalenia "Faktu" można stwierdzić, że lepszym "deratyzatorem" od Rafała Trzaskowskiego i jego urzędników byli poprzedni włodarze stolicy z Prawa i Sprawiedliwości. Tabloid poprosił ratusz i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie o dane dotyczące ilości ścieków, które w latach 2002-2006 wylewano do rzeki.
W czasach kiedy Warszawą zarządzał Lech Kaczyński w ciągu doby do Wisły wylewano 342 metry sześcienne nieczystości. Obecnie podczas awarii Czajki jest to 227 metrów sześciennych na dobę, czyli o 115 mniej. W późniejszych latach nie było lepiej. Dopiero uruchomienie Czajki w 2012 roku za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz pozwoliło zredukować zanieczyszczenie rzeki do zera w 2013 roku.
źródło: "Fakt"