Prezydent Andrzej Duda spotkał się w czwartek z mieszkańcami Sianowa w województwie zachodniopomorskim. W swoim przemówieniu wychwalał "dobrą zmianę" za równy podział dóbr, do którego doszło za kadencji PiS. Internauci od razu wytknęli prezydentowi, że jego słowa "trącą komuną" i przypomnieli, że rząd nie dzieli się po równo, bo zapomniał o jednej bardzo istotnej kwestii.
Andrzej Duda mówił o sprawiedliwym podziale dóbr w kontekście 500+ i innych programów wprowadzonych przez rząd PiS. Prezydent nawet nie próbował na miesiąc przed wyborami ukrywać, po której stronie politycznego sporu w Polsce stoi.
– Społeczna gospodarka rynkowa to przede wszystkim sprawiedliwy podział dóbr. Sprawiedliwy podział tego, co jest wypracowywane przez społeczeństwo. Państwo doskonale wie, że takiego rzeczywiście sprawiedliwego podziału dóbr przez długi, długi czas u nas nie było. Ten sprawiedliwy podział dóbr zaczął się dopiero cztery lata temu – mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Sianowa.
Zdaniem komentujących, prezydent odpłynął w sferę populizmu i komuny. Wytknęli mu to internauci, który dość dosadnie ocenili słowa głowy państwa.
"Za PRLu było takie powiedzenie: dzielimy po równo, nam wszystko, wam...", "Ta sprawiedliwość to zabieranie pracowitym, wykształconym, zaradnym i rozdawanie nierobom i swoim", "No to wracamy do filozofii marksistowskiej..." – pisali na Twitterze niezadowoleni ze słów Dudy.
Jeden z internautów wytknął prezydentowi, że Prawo i Sprawiedliwość nie dzieli dóbr sprawiedliwie, bo zapomina ciągle o służbie zdrowia. Przypomnijmy, że w porozumieniu PiS z lekarzami zawarto zobowiązanie, że rząd będzie podwyższał nakłady na służbę zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB. Już teraz wiadomo, że to nie zostanie zrealizowane.