To pytanie zadawali sobie wszyscy: czy Małgorzata Kidawa-Błońska podoła? Bo że jej nominacja na kandydatkę na szefa rządu była dobrym krokiem wizerunkowym, nikt raczej nie miał wątpliwości. Ale zupełnie czymś innym był występ u Moniki Olejnik, dziennikarki, u której poległ już niejeden polityk.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
I trzeba przyznać, że Kidawa-Błońska nie dała się sprowokować, choć Monika Olejnik wielokrotnie zadawała jej kąśliwe pytania. Niektóre miały zapewne spowodować poróżnienie jej z Grzegorzem Schetyną, ale i z nich wybrnęła tak spokojnie, jak potrafiła. Także mowa ciała Kidawy-Błońskiej współgrała z tym, co mówiła. Krótko mówiąc, naszym zdaniem zdała trudny test.
– To daje szansę, żeby zmobilizować nasze struktury i Polaków – tak odpowiedziała Monice Olejnik na pytanie, dlaczego Platforma Obywatelska zdecydowała się na przedstawienie jej jako kandydatki na premiera.
– Grzegorz Schetyna jest odpowiedzialnym politykiem i chce, by te wybory zakończyły się sukcesem opozycji. To jest jego odpowiedzialność. Lepiej późno niż wcale, jeszcze mamy miesiąc przed wyborami – odpowiedziała pytana, dlaczego lider PO tak późno zdecydował się na przedstawienie Kidawy-Błońskiej jako kandydatki na szefa rządu.
Olejnik zapytała, z kim chciałaby debatować: z Jarosławem Kaczyńskim czy Mateuszem Morawieckim. Polityk odpowiedziała bez wahania, że wolałaby z liderem PiS, gdyż to on będzie jej rywalem w wyborach w Warszawie.
– Rzeczywiście to prawda, zaniedbaliśmy kontakt z ludźmi – przyznała zapytana, co Platforma Obywatelska zrobiła źle. Olejnik zapytała Kidawę-Błońską czy nie dostała szału, gdy dowiedziała się o decyzji Grzegorza Schetyny. – Ja nie dostaję szału – po raz kolejny ze spokojem odpowiedziała.
– Ja już nie mam siły odpowiadać na to pytanie – tak Kidawa-Błońska zareagowała na pytanie Olejnik, czy 500+ będzie "ruszone". Widać było jeden, jedyny raz, że jest zirytowana pytaniem dziennikarki, gdyż z ust liderów PO ta kwestia padała już wielokrotnie. Polityczka PO potwierdziła słowa Schetyny, że Platforma po wyborach pozostawi 500+.
Kidawa-Błońska o PiS
Kidawa-Błońska skrytykowała obiecywane podwyższenie płacy minimalnej przez PiS, gdyż jak się stwierdziła – trzeba powiązać ją z wynikami gospodarczymi.
Kidawa-Błońska oceniła także szefa rządu. – Straciłam zaufanie do premiera Morawieckiego. Nie można mieć zaufania do kogoś, kto nie mówi prawdy. Powiedział, że ceny energii nie rosną, a rosną. Dla mnie jest niewiarygodny. Politycy nie muszą latać w trybie HEAD, który jest dla specjalnych lotów – twierdziła Kidawa-Błońska.
– Słyszałam tę wypowiedź i jestem nią oburzona. To świadczy o tym, że prezes nie rozmawia z ludźmi, z matkami. To dzielenie narodu – tak oceniła wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o tzw. tradycyjnym modelu rodziny. Kandydatka na premiera jednoznacznie odpowiedziała przy tym, że jest za związkami partnerskimi.
Na sam koniec Olejnik jeszcze raz próbowała zagiąć Kidawę-Błońską, pytając ją o hasło wyborcze PO. – Jutro może być lepsze – zakończyła z uśmiechem kandydatka na premiera. I taka była też cała rozmowa w "Kropce nad i".
Kidawa-Błońska ogłosiła program PO
Grzegorz Schetyna na niewiele ponad miesiąc przed wyborami zdecydował się ogłosić, że kandydatką Koalicji Europejskiej na premiera będzie Małgorzata Kidawa-Błońska.
W piątek Kidawa-Błońska przedstawiła program KO. Znalazły się w nim m.in. takie elementy jak zwiększenie opieki nad seniorami, likwidacja szpitalnej biurokracji oraz bezpłatny internet dla młodzieży. – Odmienimy Polskę – mówiła ze sceny.