Kaczyński wyznaje, że będzie musiał chodzić o kulach. Przed prezesem PiS dwie operacje
Bartosz Świderski
10 września 2019, 07:14·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 września 2019, 07:14
O tym, że Jarosława Kaczyńskiego czeka kolejna operacja kolana, mówiło się od dawna. Teraz prezes PiS przyznaje w rozmowie z "Super Expressem", że przed nim aż dwa zabiegi. Lider partii rządzącej z dłuższą wizytą w szpitalu czeka na czas po wyborach.
Reklama.
– Muszę niestety to przeprowadzić. Po najbliższych wyborach przejdę operację wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego w jednej nodze. Później mniej więcej rok przerwy i kolejna operacja, tym razem druga noga, która jest na szczęście w znacznie lepszym stanie – wyznaje "Super Expressowi" Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS informuje, że tym razem pobyt będzie krótszy niż w ubiegłym roku. Hospitalizacja, jak mówi, ma potrwać tydzień, może trochę dłużej. Przed rokiem Jarosław Kaczyński trafił do szpitala na 40 dni. Już wtedy mówiło się, że lekarze zalecali mu pilną operację kolana, ale polityk nie zgodził się na to.
Tabloidy donosiły, że Kaczyński zwyczajnie boi się operacji. A poza tym nie odpowiadało mu to, że długa rehabilitacja przypadłaby na gorący okres wyborczy. Teraz już dłużej odwlekać się tego nie da.
– W szpitalu poleżę z 7-10 dni i później czekają mnie dwie kule, co jest dość męczące, już to przechodziłem. Nie da się wtedy normalnie funkcjonować. Ale jak z biegiem czasu zacznę chodzić o jednej kuli, to będzie mi łatwiej się już poruszać – wyznaje prezes PiS.
Kaczyński przypomina, że już po poprzednim pobycie w szpitalu musiał korzystać ze wsparcia kuli, ale stosunkowo krótko. – Taką mam szczęśliwie konstrukcję fizyczną. Nogi mam może nie za długie, ale mocne – zaznacza.
Wcześniej spekulowano, że operacja kolana prezesa PiS odbędzie się pod koniec 2019 roku lub na początku 2020. Anonimowo jeden z polityków partii rządzącej tłumaczył, że zabieg musi poczekać, bo są "ważniejsze sprawy dla prezesa". – Bardzo chcemy wygrać wybory, a zabieg w połączeniu z rehabilitacją wyłączyłby Jarosława z codziennego funkcjonowania i z kampanii – podkreślał wówczas.