W środę w Sejmie przeprowadzono głosowanie w sprawie wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry. Wynik był do przewidzenia – szef resortu sprawiedliwości stanowisko zachował. Wniosek o zdymisjonowanie ministra sprawiedliwości przedstawił na mównicy Borys Budka. Politycy PiS słuchali go ze spuszczonymi głowami.
Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej powiedział, że wniosek o wotum nieufności dla Ziobry jest wynikiem "bulwersującej informacji o hejcie i fabryce nienawiści". – Do tej pory nie usłyszeliśmy słowa "przepraszam" – podkreślał Budka.
– Nie zdymisjonowaliście skompromitowanego polityka i dzisiaj ta odpowiedzialność z ministra sprawiedliwości przechodzi na premiera. Skąd nagle taka miłość i zaufanie do ministra sprawiedliwości? A może chodzi o teczki – zasugerował poseł PO.
Na zakończenie swojego wystąpienia Budka zwrócił się do Ziobry i powiedział: – Dlaczego chcemy pana odwołać? W imię zasad!
Przemówienie wiceprzewodniczącego PO spotkało się z dużym entuzjazmem wśród zwolenników opozycji. Jego występ okrzyknięto mianem "fenomenalnego". "Jestem dumna z mojego męża, choć bycie państwowcem nie zawsze się opłaca. Ale warto" – skomentowała na Twitterze żona Budki.
"Ze spuszczonymi głowami premier Morawiecki i minister sprawiedliwości Ziobro wysłuchali świetnego wystąpienia Budki (…) Brawo" – napisała jedna z użytkowniczek portalu.
[/embed]
Na zakończenie debaty przemówili Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki, który stanął w obronie ministra. Szef resortu przekonywał, że pod jego rządami wymiar sprawiedliwości "wraca do normalności". Głosami PiS Ziobro zachował fotel.