
Jak wiadomo nie od dziś, sektor finansowy przynosi kokosy. Przynajmniej tym, którzy potrafią się w nim obracać. Ale tylko komercyjne banki pozwalają swoim szefom na wielomilionowe dochody. Prezesi banków centralnych nie dostają tak dużo, jak mogłoby się wydawać. Szczególnie w Polsce.
REKLAMA
Zarobki Marka Belki, prezesa Narodowego Banku Polskiego, nie oszałamiają – szczególnie jeśli zestawić je z pensjami szefów banków komercyjnych lub banków centralnych w innych krajach. Belka otrzymuje 33 tysiące miesięcznie, co daje rocznie około 400 tysięcy euro, czyli raptem 96 tysięcy euro – informuje Parkiet.com. To, oczywiście, tylko podstawa, do tego dochodzi premia – mniejsza niż jedna miesięczna płaca i tak zwana "trzynastka" – czyli po prostu jedna dodatkowa pensja.
Zobacz też: Decyzje jednego człowieka kosztowały bank 2 miliardy dolarów. J.P. Morgan traci przez znanego bankiera
To bardzo mało w porównaniu z innymi krajami. Żeby to udowodnić, nie trzeba daleko szukać – odpowiednik Belki w Czechach, Miroslaw Singer, otrzymuje 175 tys. euro rocznie. Prezes Bank of England dostaje 355 tysięcy euro rocznie, a na przykład Norweg Øystein Olsen – 227 tysięcy. Jak pisze Parkiet, rekordzista wśród szefów banków centralnych znajduje się w Szwajcarii. Philipp Hildebrand w 2011 roku dostał za 12 miesięcy pracy aż 851 tysięcy euro.
To bardzo mało w porównaniu z innymi krajami. Żeby to udowodnić, nie trzeba daleko szukać – odpowiednik Belki w Czechach, Miroslaw Singer, otrzymuje 175 tys. euro rocznie. Prezes Bank of England dostaje 355 tysięcy euro rocznie, a na przykład Norweg Øystein Olsen – 227 tysięcy. Jak pisze Parkiet, rekordzista wśród szefów banków centralnych znajduje się w Szwajcarii. Philipp Hildebrand w 2011 roku dostał za 12 miesięcy pracy aż 851 tysięcy euro.
Czytaj też: Co zrobić, żeby więcej zarabiać? Jan Kulczyk: Wcześniej wstawać, więcej się uczyć. Tylko czy to wystarczy?
To jednak śmieszne pieniądze w porównaniu z tym, co specjalistom oferują banki komercyjne. W jednym z największych banków na świecie, J.P. Morgan, prezes James Dimon za swój rok pracy dostał oszałamiającą kwotę 23 milionów dolarów, czyli odrobinę ponad 17 mln euro, przeliczając na podstawie średnich kursów walut z grudnia 2011 roku. Duże dysproporcje między bankowym sektorem publicznym, a komercyjny widać nawet na Polskim podwórku – prezes Pekao SA Luigi Lovaglio za 12 miesięcy pracy dostał około 1 milion euro, zaś szef Citi Handlowego – 920 tysięcy EUR.
To jednak śmieszne pieniądze w porównaniu z tym, co specjalistom oferują banki komercyjne. W jednym z największych banków na świecie, J.P. Morgan, prezes James Dimon za swój rok pracy dostał oszałamiającą kwotę 23 milionów dolarów, czyli odrobinę ponad 17 mln euro, przeliczając na podstawie średnich kursów walut z grudnia 2011 roku. Duże dysproporcje między bankowym sektorem publicznym, a komercyjny widać nawet na Polskim podwórku – prezes Pekao SA Luigi Lovaglio za 12 miesięcy pracy dostał około 1 milion euro, zaś szef Citi Handlowego – 920 tysięcy EUR.
Źródło: Parkiet.com
