Aktywiści Palikota już teraz namawiają mieszkańców gmin, w których szuka się gazu łupkowego, by wystąpili z protestem. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" odwiedzili ostatnio gminy na Pomorzu, w których pojawiły się "łupkowe protesty". Natknęli się tam na dwóch działaczy Ruchu Palikota - Jakuba Milewczyka (organizował portal apostazja.pl propagujący wychodzenie z Kościoła) i Grzegorza Sikorę, asystenta posła Roberta Biedronia. To właśnie Biedroń złożył interpelację do Donalda Tuska w sprawie zagrożenia eksploatacją łupków.
Dla europejskich organizacji ekologicznych sojusz z Ruchem Palikota ma szczególne znaczenie, bo w Polsce jak dotąd nie było masowych protestów przeciwko łupkom. Sytuację ma zmienić porozumienie, jakie 10 sierpnia zawarło 11 organizacji sprzeciwiających się odwiertom.
– Mieszkańcy zwracali się do wszystkich partii z prośbą o pomoc, ale my jako pierwsi postanowiliśmy pomóc – mówi cytowany przez "R" Jakub Milewczyk.
Wielu polityków aktywność organizacji ekologicznych wiąże z działalnością Gazpromu, rosyjskiego giganta gazowego. W ubiegłym roku dwóch emerytowanych czeskich generałów ostrzegało, że Gazprom finansuje europejskie organizacje walczące o zakaz wydobycia gazu łupkowego. Taki scenariusz ziścił się w Bułgarii. W Polsce będzie jednak dużo trudniej.
– Akceptacja dla wydobywania gazu łupkowego jest wyjątkowo wysoka w skali europejskiej – zwraca uwagę Konrad Szymański, europoseł PiS.