
Niektórzy mieli przed sobą jeszcze kilka lat wspaniałej kariery. Inny byli dopiero na jej początku. Wobec wszystkich liczni eksperci nie mieli wątpliwości, że nie są anonimowymi postaciami w swoich dyscyplinach. Byli albo mieli predyspozycje do zostania wielkimi sportowcami. Wszyscy w pewnym momencie usłyszeli jednak, że są chorzy. I jak na prawdziwych sportowców przystało, nie poddali się, ale rozpoczęli walkę z chorobą.
Nowotwór dla większości ludzi jest jak wyrok. Niby można go wyleczyć, ale przeważnie podjęta walka jest tylko odsunięciem w czasie pewnej egzekucji. – Rak u wszystkich ludzi budzi określoną konotację, że to już jest początek końca – powiedział mi wczoraj Tomasz Jaroński, komentator kolarstwa w Eurosport. Miał rację, bo właśnie tak jest odbierany w naszym społeczeństwie.
Przykładów walki z nowotworem nie musimy jednak szukać za oceanem. Mamy przecież swoich własnych bohaterów. Jedna z nich to Aneta Konieczna, kajakarka, która w maju bieżącego roku dowiedziała się, że jest chora, a już w sierpniu wystartowała w igrzyskach olimpijskich. I była o krok od medalu, zajmując czwarte miejsce w kajakowej czwórce na dystansie 500 metrów.
Niestety, nie wszystkim sportowcom udało się przezwyciężyć chorobę. W 2006 roku w organizmie niemieckiego hokeisty, Roberta Müllera, wykryto nowotwór. Diagnoza brzmiała jak wyrok. Rak mózgu. Podobno Niemcy zawsze walczą do końca, do ostatniego gwizdka. Tak samo było z zawodnikiem Kölner Haie.
Jestem skupiony na hokeju. Moim celem jest to, aby zagrać w mistrzostwach i w ten sposób podziękować kolegom za wsparcie i pomoc, jakiej mi udzielili. Chcę być jednak postrzegany, jako normalny członek zespołu. Nie chcę miejsca w zespole przez litość, tylko ze wzgląd na moje umiejętności.
Müller przeszedł operację i wrócił do sportu. Niestety chwilę po niej dowiedział się, że nowotwór powrócił. Lekarze dawali mu nie więcej niż sześć, siedem miesięcy życia. Nie dał za wygraną. Do ostatnich dni swojego życia zakładał łyżwy i grał w hokeja. Pojechał nawet na mistrzostwa świata do Kanady z reprezentacją Niemiec.
Nie będzie grał tak, jak dawniej, ale chce wrócić na boisko
Ostatnio głośny jest przypadek francuskiego piłkarza, występującego w FC Barcelonie. U 33-letniego dziś Erica Abidala w marcu zeszłego roku wykryto nowotwór wątroby. Dla ratowania życia konieczna była operacja. Zawodnik przeszedł ją bez komplikacji, a po niespełna dwóch miesiącach wystąpił w barwach hiszpańskiego zespołu w finale Ligi Mistrzów.
