W niedzielę pokazał na FB zdjęcia z balonu. W sobotę pojawił się na bazarze, zaglądał do sklepików, odwiedził dworzec kolejowy. Prof. Jan Duda, ojciec prezydenta RP, pierwszy raz startuje do parlamentu. Na spotkania zapraszał m.in. do salek w kościołach. Jak wygląda jego kampania do Senatu? Jego pierwszy głośny występ w debacie wywołał mieszane uczucia.
Wcześniej o jego kampanii nie było za bardzo słychać. Dlatego debata w TOK FM, podczas której prof. Jan Tadeusz Duda zdradził trochę swoich poglądów, wzbudziła spore zainteresowanie.
"Profesor Jan Duda przedstawił raczej swój brak poglądów", "Mało przekonywujące uzasadnienia odpowiedzi na pytania", "Posłuchałam jego wypowiedzi w debacie... to było bolesne przeżycie"– oceniła jednak część komentujących na facebookowym profilu radia.
"To bardzo zła wola komentujących"
Jan Duda przekonywał m.in., że TVP powinna nadawać reklamy, w czasie największej oglądalności, które będą promowały zdrowy tryb życia. – Na przykład można wyprodukować takie kartoniki z informacją o tym, czym możemy się pochwalić. Można je umieścić w hotelach czy innych miejscach, gdzie jest dużo cudzoziemców – mówił z kolei o promocji Polski.
Zdradził też, że nie ma głowy do biznesu. - Raz zainwestowałem na giełdzie dzień przed krachem. Straciłem oszczędności ze stażu zagranicznego, równowartości "malucha" - mówił.
Ktoś po tej debacie ocenił, że brak mu kompetencji.
– To jest absurd. Sam miałem przyjemność słuchać tej debaty. Takie komentarze to bardzo zła wola komentujących. Pan profesor ma rozległą wiedzę na bardzo wiele tematów. Akurat niekompetencji nie można mu zarzucić – reaguje w rozmowie z naTemat Jakub Cieśla, Przewodniczący Forum Młodych PiS w Krakowie pomagający mu w kampanii.
Od niego dostaję ulotkę wyborczą ojca prezydenta z "planowanymi obszarami szczególnej aktywności" Jana Dudy w Senacie RP. Cały jego program podsumowano w sześciu punktach.
Wśród nich jest m.in. dostosowywanie edukacji szkolnej do wyzwań cywilizacyjnych. A także przeciwdziałanie kryzysowi rodziny, aktywizacja Nowej Huty i "wzmacnianie promocji patriotyzmu gospodarczego".
Z tych punktów chyba najczęściej trafiam na jego słowa o Nowej Hucie. - Przez lata była dyskryminowana. Chciałbym, żeby byłą pierwszą dzielnicą Krakowa, na równi ze Starym Miastem - powtarzał w krakowskich mediach.
Co jest jego głównym hasłem, o czym najbardziej lubi mówić? – Ma bardzo wiele swoich zainteresowań. Jest człowiekiem inteligentnym i bardzo wykształconym. Podczas debaty w TOK FM mówił na przykład, ile zna języków. Jest biegły, jeśli chodzi o tematy związane ze szkolnictwem wyższym. Ale wszystkie zagadnienia, które są w jego programie, są bliskie sercu pana profesora – odpowiada Jakub Cieśla.
Nie widać plakatów
Jan Duda, rocznik 1949, startuje w okręgu nr 32 w Krakowie, obejmującym m.in. Nową Hutę. To jego pierwsza tak poważna kampania. Do tej pory walczył jedynie w wyborach samorządowych, drugą kadencję jest radnym sejmiku wojewódzkiego.
Na ulotce wyborczej nie ma informacji, że jest ojcem prezydenta RP. Ale napisano, że ma troje dzieci i sześcioro wnucząt.
"Bywam dosyć roztargniony, na przykład zupełnie nie przyszło mi do głowy, że trzeba narzeczonej dać pierścionek zaręczynowy, więc Jasia do dziś go nie ma. Ale moją największą wadą jest to, że gdy pracuję, nie kontroluję czasu. Kiedyś zdarzyło mi się zostać na uczelni bez powiadomienia żony przez dwie doby" – opowiadał właśnie o rodzinnym życiu w wywiadzie dla "Ludzie i Wiara".
Pytam mieszkańców Krakowa o jego kampanię, ale reakcje są zaskakujące. Ludzie jej nie widzą.
– Dwukrotnie widziałem go na dożynkach. Poza tym ani plakatu, ani billboardu, ani niczego w internecie. Nie mówię, że nie było, ale nie widziałem – mówi szef krakowskich struktur PO Aleksander Miszalski.
Jedna z mieszkanek opowiada, że widziała dużo Dudy, ale...na Podkarpaciu. Jest zdziwiona, gdy naprowadzam ją, że to chyba nie ten, ale poseł Jan Duda. – Tam rzuciły mi się w oczy plakaty Dudy, w Krakowie nie widziałam – mówi.
Jego kontrkandydat w wyborach (o nim za chwilę) widział jedynie dwa plakaty.
– Ulotki i plakaty oczywiście są. Jednak pan profesor postawił w tej kampanii na kontakt bezpośredni z mieszkańcami. Nie jest zwolennikiem ogromnego outdooru. W swoim okręgu mieszka od 40 lat. Woli kontaktować się z potencjalnymi wyborcami bezpośrednio. Ma bardzo wiele spotkań. Kilkanaście tygodniowo – tłumaczy Jakub Cieśla.
"Spotkanie w salce w kościele"
Jan Duda był na przykład na dożynkach w Kantorowicach, uczestniczył w przekazaniu wozu strażackiego dla OSP w Wyciążu.
W czasie weekendu pokazał zdjęcia z balonu, odwiedził bazar, był na dworcu kolejowym. Wcześniej wystąpił w fartuchu na Małopolskim Festiwalu Smaków.
Jego profil na FB obserwuje – stan na 22 września – 460 osób. Trzykrotnie Jan Duda zapraszał na nim na spotkania w kościelnych salkach.
Na przykład z Małgorzatą Wassermann do salki pod kościołem Parafii Rzymskokatolickiej Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie, by "porozmawiać o Polsce".
Albo wczoraj – razem z posłanką Barbarą Bubulą zapraszał do salki przy kościele MB Królowej Polski (Arka Pana). Tuż po mszy w intencji Ojczyzny.
Sam, jak czytamy w ulotce wyborczej, działa w radzie parafialnej – w parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie. Został wybrany w grudniu 2018 roku.
To z nim będzie pojedynek
Senator PO Jerzy Fedorowicz, główny konkurent Dudy w wyborach do Senatu, dwukrotnie miał okazję zmierzyć się z nim w przedwyborczych, lokalnych debatach. Raz, w Radiu Kraków, zadał mu pytanie: "Sprzeciwiam się udziałowi Kościoła w polityce. Czy podziela pan zdanie?".
– Odpowiem nie. Jestem zdania, że ludzie kościoła mają absolutne prawo, jak każdy obywatel, wypowiadać się w sprawa dotyczących społeczności. Kiedyś prymas był w senacie, w I RP. Dlaczego z debaty publicznej mamy wyłączać akurat tych ludzi, którzy wypełniają bardzo ważną misję budowania ducha? Ludzie Kościoła powinni mieć do tego pełne prawo – odpowiedział Duda.
Obie debaty odbyły się w mediach publicznych. – Nasze rozmowy, nawet przez ludzi z PiS zostały ocenione jako bardzo eleganckie i na poziomie. My z panem Dudą nigdy nie będziemy się ścierać tak, jak ścierają się politycy młodsi. Nie chcemy. Ja jestem od niego starszy o dwa lata. Ale jesteśmy zupełnie z dwóch różnych światów – podsumowuje w rozmowie z naTemat senator Jerzy Fedorowicz.
Zauważa, że obaj zaczynali politykę w sejmiku wojewódzkim. Tyle, że on startował do parlamentu, gdy miał 58 lat, a jego konkurent 70.
Po jednym ze spotkań krakowski PiS ocenił na FB, że prof. Jan Tadeusz Duda "wygrał debatę radiową z bezradnym senatorem Platformy Fedorowiczem".
Wysłuchałam obu debat. Bezradności tam nie słychać. Są za naukowe wywody Jana Dudy o energii, węglu i smogu. - W tej chwili próbuje się wzniecić panikę klimatyczną, która nie ma nic wspólnego z rzetelnymi badaniami naukowymi. To, że klimat się ociepla, to nie jest największe zagrożenie. Zagrożenia chemiczne są dużo groźniejsze, z nimi trzeba walczyć - mówił Duda.
Bronił też wzrostu pensji minimalnej, twierdząc, że to żaden skok.
Ale nie wykluczył problemów. - Mogą pojawić się problemy, ale cóż nie jest problemem? My nie wiemy, co z tego wyjdzie. Trudno zagwarantować, że nie będzie problemów - mówił w Radiu Kraków i TVP Kraków.
"Nie porusza tematów związanych z rodziną"
Pojedynek Duda-Fedorowicz bez dwóch zdań będzie jednym z najbardziej obserwowanych w Polsce.
Pytanie, czy profesorowi może pomóc fakt, że jest ojcem prezydenta. On sam kategorycznie wyklucza zaangażowanie prezydenta w jego kampanię.
– Myślę, że nie będę nowatorski, jeśli powiem, że pan profesor jest panem profesorem, Janem Tadeuszem Dudą. I po pierwsze, nie chce włączać syna w kampanię wyborczą. Po drugie, to jest autonomiczna decyzja pana profesora, że jest kandydatem do Senatu. Fakt, że jest ojcem prezydenta nie będzie dyskursem w debacie. Pan profesor nie porusza tematów związanych ze swoją rodziną. Na pewno nie będzie jej wykorzystywał w kampanii wyborczej – zapewnia Jakub Cieślak.
"Podzielam opinie tych, którzy widzą w tym nadzieję na przyspieszenie unowocześnienia polskiej gospodarki. Nie powinno to wpłynąć na inflację i działalność przedsiębiorstw. Wyznaję zasadę, którą w życiu sprawdziłem wielokrotnie: co konieczne to możliwe. Co możliwe, to konieczne. Wierzę, że ten krok wypchnie nas z drugiej ligi gospodarczej gospodarek". Czytaj więcej