To najgłośniejsza afera ostatnich dni. Reporterzy "Superwizjera" TVN ujawnili, że nowy szef NIK Marian Banaś manipuluje swoim majątkiem, a jego kamienica to właściwie dom schadzek. Polityk broni się, że budynek już do niego nie należy. Według ustaleń "Gazety Wyborczej" Banaś pozbył się budynku zupełnie niedawno - kiedy dowiedział się, że będzie prezesem NIK.
Ta transakcja to bardzo świeża sprawa. Jak zwraca uwagę "GW", pod koniec lipca ogłoszono kandydaturę Mariana Banasia na szefa Najwyższej Izby Kontroli. A 17 sierpnia notarialnie przeniesiono własność kamienicy.
Nie wiadomo jednak, komu Banaś ją sprzedał. Zresztą w księgach wieczystych nadal figuruje jako właściciel.
Przypomnijmy, że w reakcji na reportaż TVN dwupiętrowa kamienica na krakowskim Podgórzu została "zakamuflowana". Czerwony szyld z napisem "Rezydencja" został zaklejony, a kilka dni wcześniej z internetu zniknęła sama oferta wynajmu pokoi na godziny.
Zgodnie z ustaleniami "Superwizjera" hotel z pokojami na godziny w kamienicy należącej dotąd do Mariana Banasia prowadzi rodzina K., która jest znana policji i prokuraturze jako sutenerzy i członkowie grupy przestępczej. Sam hotel stanowił część seksbiznesu. Reporterzy dowiedli też, że związki Banasia z rodziną są dość ścisłe. Kiedy w kamienicy pojawili się dziennikarze, prawdopodobny współwłaściciel biznesu zadzwonił do polityka po instrukcje.
Banaś po emisji materiału wydał oświadczenie. "Materiał TVN odbieram jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia nie tylko mojej osoby, ale również kierowanych przeze mnie instytucji" – napisał.