Aleksandra Dulkiewicz, która była gościem na antenie radia TOK FM, wyjaśniła, skąd wziął się tak wielki hejt w TVP wobec Gdańska i władz samorządowych. Prezydent Gdańska przypomniała, że przecież PiS nigdy nie wygrał tu żadnych wyborów. Przy okazji dostało się też skonfliktowanemu z Dulkiewicz Piotrowi Dudzie, szefowi "Solidarności".
– Hejt, półprawdy, nieprawdy, szerzenie nienawiści stały się dzisiaj sposobem uprawiania polityki – powiedziała podczas audycji Aleksandra Dulkiewicz. Zdaniem prezydent Gdańska właśnie dlatego telewizja publiczna, zamieniona przez PiS w tubę propagandową, co chwila atakuje gdańszczan i tamtejszy samorząd w swoich materiałach. – PiS nigdy tu przecież nie wygrało – przypomniała Dulkiewicz.
Ale prezydent wskazała też drugi powód. Chodzi o to, że Gdańsk to symbol przemian, jakie dokonały się w 1989 roku. – Tu rozpoczęła się pokojowa droga do upadku komunizmu. Niszczenie tej symboliki wynika z chęci pisania polskiej historii na nowo – stwierdziła Dulkiewicz.
A PiS rzeczywiście próbuje pisać historię na nowo. Temu służyło przejęcie kontroli nad Muzeum II Wojny Światowej, temu służyła walka o Europejskie Centrum Solidarności i Westerplatte. Zresztą walka ta nie toczyła się jedynie między rządem PiS a samorządem Gdańska. W sporze o ECS po stronie PiS stanął też szef "Solidarności" Piotr Duda.
– Czy pan Piotr Duda wie, czym jest teraz Solidarność? I gdzie Piotr Duda był w 1981 r.? To są pytania, na które nie otrzymujemy odpowiedzi – pytała retorycznie Dulkiewicz na antenie TOK FM. – To są próby dzielenia społeczeństwa i pisania historii na nowo. Pod płaszczykiem obrony polskości, szukają tego, co nas różni – wyjaśniała prezydent Gdańska.