Warszawa, 2010 rok. Transparent z napisem "Katyń 1940 - 2010" na uroczystościach żałobnych na Placu Piłsudskiego ku czci ofiar katastrofy w Smoleńsku.
Warszawa, 2010 rok. Transparent z napisem "Katyń 1940 - 2010" na uroczystościach żałobnych na Placu Piłsudskiego ku czci ofiar katastrofy w Smoleńsku. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

"Zaniemówiłem. (…) Z liturgii uczyniono najzwyklejszy instrument politycznego sporu" – tak senator PO Jan Filip Libicki komentuje fakt, że w bydgoskim kościele Jezuitów poświęcono ornat z napisem "Katyń 1940, Smoleńsk 2010".

REKLAMA
Jan Filip Libicki pisze na swoim blogu, że sprawa z Bydgoszczy jest dowodem na to, iż w "sakralizację" katastrofy smoleńskiej coraz bardziej zaangażowany jest kult katolicki. Powołując się na informacje lokalnego portalu, pisze, że w tamtejszym kościele poświęcono "ornat smoleński".
"Ornat ten ufundował lokalny klub Gazety Polskiej. (…) W incydencie tym nie było by może nic bulwersującego, gdyby nie jeden, drobny fakt. Oto bowiem 'na plecach' owego ornatu znajdujemy zaskakujący napis: 'Katyń 1940 - Smoleńsk 2010'. Przyznam szczerze, zaniemówiłem, gdy to zobaczyłem" – czytamy na blogu Libickiego.

Zobacz także: "Smoleńsk to materiał na tragikomedię". Prawica oburzona. Czy kiedyś zobaczymy filmowe żarty z katastrofy Tupolewa?
Senator ubolewa, że z liturgii uczyniono "najzwyklejszy instrument politycznego sporu", a cała sytuacja jest "instrumentalizacją katolickiego obrzędu". Ujawnia też, że 20 sierpnia skierował do przełożonego prowincjonalnego jezuitów i biskupa bydgoskiego specjalne listy, w których prosi o zajęcie stanowiska.
Jan Filip Libicki
senator PO

Nie może być bowiem tak, by krzykliwe, a ostatnio i ostro antykościelne środowisko "Gazety Polskiej" czyniło sobie z katolickiego kultu kolejne narzędzie politycznej rozróby. Rozróby, będącej jedynym sensem i motywem jego istnienia. CZYTAJ WIĘCEJ


Źródło: Gazeta.pl