O tym, jak wyglądała codzienność w hotelu na godziny, opowiedzieli krakowskiemu reporterowi "Gazety Wyborczej" sąsiedzi tego budynku. – Oni w tym hotelu często nawet okien nie zasłaniali. Wszystko było widać (…) Napakowani faceci z panienkami w kusych szortach. Taka głównie klientela – mówili rozmówcy "GW".
"Mam serdecznie dość tego burdelu! I nie dość, że z balkonu muszę obserwować pracę prostytutek, to na całą ulicę słychać jęki i nikt nie dba o odrobinę dyskrecji. Ale to jeszcze nic. Ponieważ towarzystwo, odwiedzając ten przybytek, zazwyczaj jest nietrzeźwe, przez okna słychać non stop wyzwiska, bluzgi, przekleństwa. Co chwilę jakaś akcja z policją, dzisiaj o 5.39 rano wrzaski na całą ulicę było słychać, kiedy ochrona wyrzucała jakiegoś delikwenta" – napisała kilka miesięcy temu internautka na jednym z forów.
Jak opisuje w "Gazecie Wyborczej" Jarosław Sidorowicz, lokatorzy krakowskiej kamienicy dostali gazem po oczach od jednego z członków rodziny K., której związki z nowym szefem NIK Marianem Banasiem pokazali dziennikarze TVN.