
Od lat działa na rzecz poprawy kondycji polskiej piłki nożnej. Jest założycielem młodzieżowego klubu Kosa Konstancin, którego wychowankowie coraz śmielej radzą sobie w Ekstraklasie. W Sejmie nie ogranicza się do głosowania według partyjnej dyscypliny jak kiedyś Grzegorz Lato. Roman Kosecki aktywnie uczestniczy w komisjach sejmowych. Teraz chce zrobić kolejny krok i zostać prezesem PZPN.
– Romek przygotowuje się do roli prezesa związku od kilku lat. Obsesyjnie zajmuje się szkoleniem młodzieży. Stworzył szkółkę piłkarską, która nie od razu, ale bardzo szybko stała się znaczącą w naszym kraju. On zdaje sobie sprawę, że aby Jan coś umiał, to ktoś musi nauczyć Jasia – mówi naTemat Mateusz Borek, dziennikarz Polsatu Sport.
Gdyby Kosecki faktycznie został prezesem PZPN byłby drugim z rzędu po Grzegorzu Lato z przeszłością w Sejmie. – Musiałby zdecydować się, co jest dla niego ważniejsze. Osobiście nie podoba mi się, że Cezary Kucharski łączy funkcję posła z pracą jako menadżer piłkarski, bo wiem, że jego praca w Sejmie jest przez to udawana. Nie sposób jest dbać o interesy Roberta Lewandowskiego i jednocześnie wykonywać funkcji posła – uważa Borek, który dodaje, że jeżeli Kosecki przemyślał tę kwestię to on będzie mu kibicować w nadchodzących wyborach na prezesa związku.
W każdej spółce, która zarządza takim kapitałem jak związek, a jego budżet kształtuje się na poziomie ok. 20 milionów euro rocznie, przeprowadzano by systematyczne kontrole finansowe. PZPN jest jednak stowarzyszeniem, więc jest to niemożliwe.
Poparcie rządzącej partii, które jako jej poseł Kosecki będzie miał zapewne bezgraniczne, nie pomoże w objęciu funkcji prezesa związku. PZPN jest stowarzyszeniem, na które w żaden sposób nie ma wpływu żadna publiczna instytucja. – W każdej spółce, która zarządza takim kapitałem jak związek, a jego budżet kształtuje się na poziomie ok. 20 milionów euro rocznie, przeprowadzano by systematyczne kontrole finansowe. PZPN jest jednak stowarzyszeniem, więc jest to niemożliwe – twierdzi Borek.
Borek jest jednak optymistą jeśli chodzi o szanse objęcia funkcji przez Koseckiego. Upatruje je w porozumieniu z klubami Ekstraklasy i pierwszej ligi, którzy łącznie dysponują pięćdziesięcioma głosami.
Zyskałby głosy ludzi, którzy dziś są w opozycji do Laty. Jeśli jednak za cenę poparcia miałby wymienić ludzi Laty na ludzi Grenia to nic się nie zmieni.
– Gdyby obiecał przekazać kompetencje do przyznania licencji Spółce Ekstraklasa zyskałby 32 głosy, bo każdy klub ma dwa. Pierwsza liga to dodatkowe 18 głosów. Do większości potrzebne byłyby zatem jeszcze tylko wsparcia od 4 związków regionalnych – przewiduje Borek.
Od nowego prezesa będzie wymagać się zmian, które obiecywał, ale nie potrafił wprowadzić w życie Lato. O to, że Kosecki rozumie ich potrzebę nie musimy się martwić. Wątpliwości mogą pojawić się jednak przy rozważaniach, czy będzie w stanie ich dokonać. Odnośnie PZPN aktualne jest przecież pytanie o to, ile tak naprawdę może sam prezes.
