Kolejny raz przegraliśmy z marzeniami. Mogło być jak nigdy, było jak zwykle. Kilkadziesiąt minut po ostatnim gwizdku na wrocławskim stadionie zadzwoniłem do Mateusza Borka. On nie owija w bawełnę. Usłyszałem słowa szczere i mocne.
Mateusz Borek, komentator sportowy: Umówmy się - trafiliśmy na przeciętny zespół. Niestety tylko pierwsze 20 minut graliśmy tak jak powinniśmy, chociaż pamiętajmy, że setki to sobie nie stworzyliśmy przez ten czas. Potem powtórzyła się sytuacja z Grecją. Po prostu stanęliśmy. Szwankowała organizacja gry, taktycznie graliśmy fatalnie. Zawiodło kilku zawodników, którzy byli kreowani na gwiazdy tego turnieju.
- Na przykład Piszczek i mówię to z przykrością bo to mój ulubiony zawodnik z tej kadry. Pamiętajmy jednak, że on w kadrze gra inaczej. Drużyna Borussii to zupełnie inne środowisko, taka drużyna gdzie wszyscy grają do przodu i on w tym uczestniczy. Tam może grać to co lubi, czyli ofensywnie, w defensywie nie jest już tak dobry.
Przegraliśmy ten mecz taktycznie?
Przy braku Rosickiego wychodzenie trzema defensywnymi pomocnikami to jakaś pomyłka. Oczekiwałem dwóch zmian w 46 minucie. Smuda wpuścił Grosickiego, ale to grę w środku pola należało poprawić.
To zresztą zawodnik, który nigdy Smudzie nie leżał. Nigdy w niego nie wierzył. Teraz nagle ma być ostatnią deską ratunku? Polanski zagrał poprawnie w pierwszej połowie, w drugiej już słabo - widać było, że mecz z Rosjanami sporo go kosztował.
Kogo Mateusz Borek pochwali po tym meczu? Błaszczykowskiego?
Wyglądał super, gdy cała drużyna grała dobrze. Potem zgasł. Jeśli o kimś można powiedzieć parę ciepłych słów, to o Tytoniu. Chłopak nic nie zawalił, kilka razy uratował nam skórę.
Przed mistrzostwami mówiło się, że to najlepsza kadra od lat…
Tak, to były naprawdę śmieszne teorie. Że to najlepsza drużyna jaką mieliśmy od '82 - kompletne bzdury. Powiedzmy sobie szczerze - jako gospodarz mieliśmy łatwiej. Sędziowie pomogli nam z Grecją, pomogli z Rosją. Próbowali nas pchnąć do tego ćwierćfinału, ale trzeba było też trochę dać też coś z siebie. A my daliśmy mało. Daliśmy 30 minut z Grecją, mecz z Rosją. A dzisiaj to szkoda gadać.
Dla mnie jego zachowanie przed mistrzostwami było niepoważne. Że on nagle wybacza swoim krytykom. Jak Aragones był krytykowany, to wybaczył dziennikarzom po tym jak zdobył mistrzostwo - "Wygraliśmy Euro, bawmy się!". A Smuda przed turniejem wybacza swoim krytykom, żeby mieć alibi.
Słyszę, że jest pan bardzo rozczarowany.
Wie pan co mnie najbardziej denerwuje? To, że teraz piłkarze mówią "trudno, nic się nie stało, wyciągniemy wnioski". Jak graliśmy jako dzieciaki mecze blok na blok i przegraliśmy, to osiem dni płakaliśmy. A oni mówią, że się nie stało. Dla mnie się stało.