
Mieszkańcy Smerekowca na noc zamykają mieszkania i chowają samochody. Boją się Romów, którzy całymi rodzinami zjechali na grzyby i rozbili się w pobliskich lasach. – Kogoś podobno potraktowali gazem pieprzowym – opowiada jedna z mieszkanek. Policja uspokaja: – Nikomu nic złego się nie stało. To stereotypowe podejście i uprzedzenia.
Romowie przyjechali w te okolice na tygodniowy urlop. Rozbili się pod lasem. Codziennie wychodzą na grzyby. Wieczorami palą ogniska. – Koczują jak dawniej. Tylko forma transportu się zmieniła z wozu końskiego na wóz z końmi mechanicznymi – słyszę.
Nocami jeżdżą
W Smerekowcu i okolicach obawiają się, że i u nich Romowie zrobią sobie "drugie Kielce". Niektórzy twierdzą, że już tak jest.
Policja: to uprzedzenia
Miejscowi narzekają, że policja rozkłada ręce i jest bezradna wobec zjeżdżających do lasów Romów.
Było kilka interwencji wobec osób, które tam obozują, ale były one związane z tym, że zapalają ognisko wieczorami, że wjeżdżali samochodem do lasu, czuli że naruszali przepisy i byli za te przewinienia karani. Wyciągano konsekwencje prawno-karne wobec tych osób, natomiast nie mamy żadnych informacji, żeby któremuś z mieszkańców jakaś krzywda się działa na zdrowiu, życiu, godności czy też mieniu.
