W internecie krążą zdjęcia Polaków z zachodniej półkuli Ziemi. Oni, ze względu na różnicę czasu, głosowali w sobotę. A żeby oddać głos w trwających wyborach parlamentarnych, często musieli bardzo długo stać w kolejce.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
W Stanach Zjednoczonych w sumie zarejestrowało się niemal 32 tys. polskich wyborców (dokładnie 31928). To o 5 tys. więcej niż w wyborach parlamentarnych w 2015 r. Ten rekord widać było przy urnach. A jeszcze bardziej – w gigantycznych kolejkach, jakie ustawiały się przed lokalami wyborczymi.
"Wszyscy w szoku... Nigdy nie było takiej frekwencji" – pisała Beata Bojar, zamieszczając zdjęcie sprzed konsulatu w Nowym Jorku.
Na Twitterze pojawił się też filmik prezentujący długą kolejkę przed nowojorskim konsulatem.
Konsul generalny RP w Nowym Jorku Maciej Golubiewski w rozmowie z PAP poinformował, że największe zainteresowanie wyborami odnotowano zwłaszcza w silnych skupiskach Polonii, takich jak Greenpoint, New Britain, New Jersey, gdzie zarejestrowało się od 1500 do 2000 osób, a także siedzibie konsulatu - gdzie miało głosować 2237 osób.
Na Rhode Island czy w Buffalo - uważanych za specyficzne, bo Polaków jest tam znacznie mniej - do głosowania zarejestrowało się odpowiednio - 84 i 94 osoby. Golubiewski zaznaczył, że dane, które podał nie uwzględniają osób przychodzących na wybory z zaświadczeniami wydanymi w Polsce. W Nowym Jorku otwartych było 16 komisji wyborczych, czyli o siedem więcej niż w poprzednich wyborach przed czterema laty.
Głosowanie za granicą
W sumie w tegorocznych wyborach parlamentarnych rozporządzeniem ministra spraw zagranicznych powołanych zostało 320 obwodów do głosowania. W 2015 r. tych obwodów było 250.
Jak pisaliśmy, tym razem znacznie przybyło obwodów choćby w Niemczech (z 17 do 23), w USA (z 32 do 48) czy w Wielkiej Brytanii (z 40 do 54). Pojawiły się też nowe punkty na wyborczej mapie – m.in. na Malcie czy w Tanzanii. Ale niektóre obwody zlikwidowano – m.in. w szwedzkim Malmö, w bułgarskiej Warnie, we francuskim Antibes czy w stolicy Wenezueli Caracas.