Jarosław Kaczyński, który najwyraźniej nie był zachwycony wynikami wyborów, teraz może mieć jeszcze większe powody do narzekania. Jego partii nie udało się zdobyć większości w Senacie. PiS wprowadził do niego 48 polityków. Natomiast w rękach opozycji jest... 48 mandatów. Jednak o tym, kto triumfuje w tej izbie parlamentu zdecydowali senatorowie niezależni.
Wadim Tyszkiewicz, Krzysztof Kwiatkowski i Stanisław Gawłowski – to oni wesprą opozycję w Senacie. Natomiast Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na Lidię Staroń, niezależną senator z Olsztyna.
To właśnie z jej powodu Prawo i Sprawiedliwość wystawiło swojego kandydata w 99, a nie w 100 senackich okręgach wyborczych. Partia nie chciała bowiem konkurować z polityczką, która w poprzednich wyborach zdobyła najwyższe poparcie w regionie, czyli 64 tys. głosów
Lidia Staroń w 2005 roku dołączyła do Platformy Obywatelskiej. Ten klub parlamentarny opuściła jednak dekadę później, co łączono z nieumieszczeniem jej przez partię na wyborczych listach. Ona jednak przekonywała, że Sejm, mimo zapewnień, nie zajął się tematem spółdzielni i komorników, w które ona była zaangażowana poprzez pomoc poszkodowanym.
Nie jest również tajemnicą, że gdy Lidia Staroń była w Platformie Obywatelskiej, należała do tzw. konserwatywnego skrzydła partii, czyli do frakcji Jarosława Gowina.
Choć senator może liczyć na poparcie w swoim okręgu, to jej przeciwnicy przypominają kontrowersje z 2010 roku. Wtedy zainteresowało się nią CBA. Miała ona zataić w oświadczeniu majątkowym 30 tysięcy złotych pożyczki. Przekonywała ona wtedy, że w rzeczywistości pieniądze, które pożyczył jej mąż, należały do jej siostry, dlatego ta kwestia nie pojawiła się w oświadczeniu. Sprawą zajmowała się też Komisja Etyki Poselskiej.
Staroń po raz kolejny znalazła się na językach, gdy okazało się, że spółdzielnia nie naliczyła jej 200 tysięcy złotych, za grunt, na którym stoi lokal, na którym Staroń uwłaszczyła się przed laty. Jak wyjaśniał w swoim tekście Paweł Kalisz, oburzeni mieszkańcy zawiadomili prokuraturę, ta jednak oddaliła pozew uznając, że sprawa się przedawniła.
Wadim Tyszkiewicz Wadim Tyszkiewicz zdobył mandat senatora w województwie lubuskim, zdobywając ponad 52 proc. głosów. Jest przedsiębiorcą, który w 2002 roku zaangażował się w politykę współtworząc Nowosolski Sojusz Niezależnych. Wtedy też został wybrany na prezydenta Nowej Soli. Tę funkcję pełnił od 17 lat. W kolejnych wyborach był popierany przez PO.
– Czeka mnie bardzo trudne zadanie jako przedstawiciela opozycji. Sam siebie nazywam "totalną opozycją", ale uwaga: "totalną opozycją przeciwko totalnemu zawłaszczaniu państwa, niszczeniu jego demokratycznych struktur, przeciwko ograniczaniu roli samorządu na rzecz upartyjnionego państwa..." – komentował wyniki wyborów na Facebooku.
Jego polityczną uwagę w 2015 roku przyciągnęła Nowoczesna Ryszarda Petru. Rok później został członkiem partii, tworząc jej zarząd krajowy. W 2018 roku został ponownie wybrany na prezydenta Nowej Soli zdobywając prawie 79 proc. poparcie.
Podczas ostatnich czterech lat rządów Prawa i Sprawiedliwości dał się poznać jako ostry krytyk działań partii Jarosława Kaczyńskiego.
Krzysztof Kwiatkowski Krzysztof Kwiatkowski zdobył mandat w łódzkim okręgu wyborczym. O mandat senatora toczył zażartą walkę z kandydatem PiS Markiem Markiewiczem, który jeszcze w poniedziałkowy poranek miał przewagę nas Kwiatkowskim.
Krzysztof Kwiatkowski od 2013 do 2019 roku był prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Zrezygnował z pełnienia tej funkcji pod koniec kadencji. Wcześniej był także szefem resortu sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.
Był także osobistym sekretarzem Jerzego Buzka, kiedy ten był szefem rady ministrów. Początki jego politycznej kariery związane były z AWS. Od 2004 do 2013 roku należał do Platformy Obywatelskiej. W tym czasie pełnił m.in. funkcję wiceprezydenta Zgierza. W 2007 roku w wyborach parlamentarnych zdobył mandat senatora. W 2011 roku, również z ramienia PO, startował do Sejmu, do którego się dostał.
W 2017 roku prokuratura zarzuciła mu popełnienie przestępstwa związanego z nadużyciem władzy. Chodziło o postępowania konkursowe na stanowiska w Najwyższej Izbie Kontroli.
Stanisław Gawłowski
Stanisław Gawłowski, czyli senator z Koszalina. Polityk, który przez lata związany był z Platformą Obywatelską, teraz startował z własnego komitetu wyborczego KWW Demokracja Obywatelska. Taki obrót sprawy to efekt afery, w którą Gawłowski jest zamieszany. Polityk nie chciał bowiem, aby konsekwencje tej sprawy odczuli jego partyjni koledzy.
Usłyszał zarzuty korupcyjne w tzw. aferze melioracyjnej. Prokuratura oskarża Stanisława Gawłowskiego o przyjęcie łapówek. Miało to być 700 tys. złotych, apartament w Chorwacji i dwa zegarki. W kwietniu 2018 roku w związku ze sprawą został tymczasowo aresztowany. Wyszedł z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego.
Stanisław Gawłowski w przeszłości czterokrotnie zdobywał mandat posła. Był sekretarzem generalnym PO. Od 2007 do 2015 roku stał na czele Ministerstwa Środowiska.
Moim hasłem jest: "Zawsze po stronie ludzi". Mam nadzieję, że będę robiła to, co dotychczas, czyli pracowała dla ludzi. Chcę rozwiązywać ich kłopoty, problemy. Zwróciłam uwagę na problem lichwy. W tej kadencji udało mi się sprawić, że komornicy nie są bezkarni, a spółdzielcy mają prawo do majątku. Trzeba jednak wiele rzeczy jeszcze dużo zmienić oraz dokończyć.
Obecnie w toku mam około 300 spraw. Oczywiście mam nadzieję, że zastaną one zakończone pozytywnie. W czasie obecnej kadencji udało się odzyskać mieszkania, domy czy ruchomości. Walczyłam o wiele spraw, bo właśnie po to jestem. Po to właśnie idę do Senatu. To nie jest tylko praca, to także służba. Chciałabym, żeby było lepsze prawo, a przede wszystkim chcę pomagać ludziom.