Profesor KUL, były radca reprezentujący Kościół przeciw ofierze pedofilii i sędzia, która niedawno orzekła na rzecz parafii. W takim składzie Sąd Najwyższy ma rozpatrzyć kasację w sprawie milionowego odszkodowania od zakonu na rzecz ofiary księdza pedofila – pisze Ewa Siedlecka w "Polityce".
To głośna, priorytetowa dla Kościoła sprawa. Orzeczenie Sądu Najwyższego w tym konkretnym przypadku będzie bowiem wskazówką dla wszystkich sądów w Polsce: czy uznawać odpowiedzialność Kościoła za swoich przedstawicieli czy nie.
Skąd taki dobór składu orzekającego? Jak czytamy w "Polityce", przepisy uchwalone przez PiS nie wprowadziły w Sądzie Najwyższym losowania spraw, ale co do zasady o ich przydziale decyduje kolejność alfabetyczna. Ten przypadek może pokazywać ogromne zagrożenie, na jakie partia rządząca wystawiła wymiar sprawiedliwości. Rozprawę dotyczącą odszkodowania od Zakonu Chrystusowców wyznaczono na 20 grudnia.
Chodzi o sprawę byłego już księdza Romana B. z zakonu Chrystusowców, który wykorzystywał seksualnie 13-letnią dziewczynkę. Sąd skazał duchownego na cztery lata więzienia. Po wyjściu na wolność w 2012 roku trafił do zakonu w podpoznańskim Puszczykowie. Z kapłaństwa wydalono go dopiero w 2017 r. Wtedy trwał już proces cywilny o odszkodowanie.
Decyzją sądów ofierze przyznano milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę, którą ma zapłacić zakon Chrystusowców jako pracodawca odpowiedzialny za czyny Romana B. Pozwani złożyli skargę kasacyjną.
Przypomnijmy, że na niedawnych rekolekcjach u księży Chrystusowców działacz Ruchu Czystych Serc Paweł Kostowski, zaczął opowiadać o dziewczynie, która zaszła w ciążę po tym, jak gwałcił ją ksiądz. Swojego wystąpienia nie dokończył. Jeden z duchownych zabrał mu mikrofon, a zebrani zaczęli zagłuszać jego słowa modlitwą.