– Dostałem sporo wiadomości od słuchaczy i widzów, którzy dzięki temu, że kilka dni wcześniej obejrzeli lub posłuchali danego odcinka, potem wybrali bezpieczniejszą formę powrotu do domu – mówi naTemat Marcin Myszka, twórca internetowy, autor popularnego podcastu Kryminatorium. Niedługo będzie też "straszył" telewidzów w nowym serialu dokumentalnym.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Marcin Myszka jest gwiazdą internetowych programów kryminalnych. Jego podcast "Kryminatorium" i kanał na YouTube "Niediegetyczne" śledzą tysiące fanów. W listopadzie zobaczymy go debiutującego na małym ekranie - razem z pisarką Joanną Opiat-Bojarską poprowadzi program "DNA polskich zbrodni". Rozmawiam z nim nie tylko o występie w telewizji, ale i o kulisach jego internetowej działalności.
Miewasz koszmary?
Szczerze? Nie. W ciągu ostatnich kilku lat może z dwa lub trzy razy śniło mi się coś złego. Wbrew pozorom, pomimo tego, że na co dzień obcuje z tak straszną tematyką, to śpię bardzo dobrze.
Może to jest właśnie rozwiązanie dla osób, które skarżą się na częste koszmary? Słuchając tych opowieści, miewam ciarki na ciele. Zwłaszcza teraz, w czasie klimatycznych jesiennych wieczorów. Jednak faktycznie potem koszmarów żadnych nie mam.
Tak, słuchacze piszą mi, że też pojawiają im się ciarki na plecach – szczególnie wtedy, gdy słuchają podcastu podczas spaceru po zmroku. Wyobraźnia wtedy pracuje na zwiększonych obrotach. Mnie często zdarza się czytać książki lub reportaże opisujące przerażające, kryminalne wydarzenia, ale nie mam potem problemów z zaśnięciem.
Najwyraźniej w jakiś sposób potrafię odciąć się od tych historii. Nawet wtedy, gdy zbrodnia miała miejsce niedaleko mnie. Teraz pracuję głównie nad sprawami z Poznania, czyli tam, gdzie obecnie mieszkam. Z jednej strony wiem, że dana sytuacja miała miejsce praktycznie tuż za rogiem, ale z drugiej strony odpycham to od siebie i nie myślę o tym. Może też dlatego nie mam koszmarów.
A nie boisz się mówić o przestępcach, którzy wciąż są gdzieś na wolności? Nie wszystkie omawiane przez ciebie sprawy zostały rozwiązane.
Ostatnio coraz częściej zaczyna mi to chodzić po głowie, bo szukam tematów głównie z okolic Poznania. Mam wtedy łatwiej i bliżej pojechać, sprawdzić i pokazać miejsce zbrodni. Jest kilka takich spraw, gdzie przestępcy wyszli na wolność albo za kilka lat wyjdą. Np. w programie wyprodukowanym przez kanał CBS Reality "DNA polskich zbrodni", którego jestem współgospodarzem, będzie jeden odcinek poświęcony wydarzeniu z Poznania, w którym jedna z zamieszanych osób jest już na wolności i chodzi normalnie po ulicach miasta.
Ale to są sprawy zamknięte, a my nie zdradzamy nawet personaliów tych osób, ani nie pokazujemy ich twarzy. Nie wchodzimy z butami w ich obecne życie. Chcę wierzyć, że te osoby po wyjściu z więzienia pozostawiły za sobą przeszłość i teraz wiodą normalne życie zgodnie z prawem.
W przypadku spraw niewyjaśnionych często zastanawiam się czy sprawca oglądał przygotowany przeze mnie odcinek. Kto wie? Może na przestrzeni lat takie sytuacje miały miejsce. Dotychczas jednak żaden z moich materiałów nie doprowadził do żadnego przełomu, więc chyba nie mam czego się obawiać.
Myślisz, że Polska jest niebezpieczna pod względem tych najgroźniejszych kryminalistów? Wiadomo, śmiertelne wypadki na drogach zdarzają się aż za często, ale kiedy myślimy o seryjnych mordercach i przestępcach, to bardziej przed oczami mamy "bestie" ze Stanów Zjednoczonych. Tymczasem twoje programy udowadniają, że też mamy się czym "pochwalić".
Polska może być niebezpieczna. To zależy od regionu, dzielnicy czy środowiska w jakim się obracamy. W mediach właściwie każdego dnia pojawiają się informacje, że ktoś gdzieś kogoś pozbawił życia. To zazwyczaj sytuacje z marginesu społecznego. Jeśli nie mamy styczności z takimi ludźmi lub staramy się unikać pewnych sytuacji konfliktowych, to wydaje mi się, że możemy czuć się bezpiecznie.
Rzadko jednak zdarza się, by brutalne zbrodnie były wynikiem starć pomiędzy osobami z niepatologicznego otoczenia. Oczywiście, takie historie też mają miejsce i potem są mocno nagłaśniane, bo wzbudzają szczególne zainteresowanie.
W mediach też często pojawiają się suche informacje dotyczące np. morderstw, o których, no cóż, szybko zapominamy. Ty przedstawiasz również szczegółowe kulisy, które naprawdę głęboko zapadają w pamięć.
Wydaje mi się, że właśnie te kulisy, choć są często wstrząsające, interesują widzów i słuchaczy najbardziej. Nawet takie szczegóły dotyczące tego, jak było ułożone ciało w momencie odnalezienia. Ludzie lubią o tym słuchać lub czytać, bo mogą sobie wszystko jeszcze lepiej wyobrazić, wzbudzając w sobie jeszcze większy niepokój i poczucie zagrożenia.
To w pewnym sensie otwiera również naszą świadomość. Dostałem sporo wiadomości od słuchaczy i widzów, którzy dzięki temu, że kilka dni wcześniej obejrzeli lub posłuchali danego odcinka, potem wybrali bezpieczniejszą formę powrotu do domu. Wiemy przecież, że w Polsce bardzo często dochodzi do zaginięć młodych ludzi, którzy wracali pod wpływem alkoholu z imprezy do domu.
Jeśli mamy świadomość takich przypadków, to zamiast iść nocą parkiem, wysupłamy ostatnie pieniądze na taksówkę. Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że moja praca ma taki pozytywny aspekt i wpływa w taki sposób na zachowanie fanów.
Takim głośnym przypadkiem jest chociażby sprawa Iwony Wieczorek, która była na imprezie, popiła, wracała do domu sama i potem słuch o niej zaginął.
I mamy jeszcze sprawę zaginięcia Ewy Tylman z Poznania czy mężczyzn z Krakowa. To jest zawsze ten sam schemat – nocne powroty z imprez przez miasto. Kiedy człowiek jest wtedy pod wpływem alkoholu, nigdy nie wiadomo czy i gdzie zabłądzi. Może trafić na różnych ludzi lub nawet przypadkowo wpaść do rzeki.
Jak się przygotowujesz do odcinków? Początkowo opierałeś się na podstawie reportaży i artykułów, ale teraz pokazujesz archiwa, a nawet rekonstrukcje wydarzeń.
Na początku zdecydowanie korzystałem z tego, co znalazłem w internecie lub książkach. Nawet nie myślałem, że można to robić inaczej. Przełom nastąpił przy okazji odcinka o firmie, która zajmuje się sprzątaniem mieszkań po zgonach, Skontaktowałem się z tymi ludźmi i pojechałem na miejsce, które mieli wyczyścić. Bardzo to mi się spodobało, oczywiście nie ich praca, tylko proces tworzenia takiego materiału – z nagraniem w terenie, czy wywiadem z ciekawymi osobami.
Wiedziałem, że chcę iść w takim kierunku, jednak zdawałem sobie sprawę, że jestem youtuberem, który ma większe ograniczenia niż telewizja. Jednak nadal tworzę materiały tylko na podstawie dostępnych źródeł. Jest też kilka materiałów, w których opieram się na aktach sądowych – to znów sprawy pochodzące z Poznania.
Uzyskałem dostęp do akt trzech zbójców, którzy grasowali w naszych okolicach, a którzy w są mało znani w mediach. Jeszcze nikt nie opisał tak szczegółowo tych spraw. Czasem sąd zgadza się, by umieścić w internecie zdjęcia akt, których wcześniej też nikt nie upubliczniał. To również sprawia mi satysfakcję.
Ja byłem pod wrażeniem już pierwszego odcinka "Kryminatorium", w którym było archiwalne nagranie z kasety, na której mężczyzna nagrał się przed śmiercią. Udało ci się to uzyskać od policji?
Nie, to akurat fragment ze starego odcinka „Telewizyjnego Biura Śledczego”, ale trochę musiałem się go naszukać. Rzeczywiście to nagranie robi wrażenie.
A jak układa się twoja współpraca z policją? Rozmawiasz z nimi, prosisz o dostęp do ich materiałów, dowodów?
Prawie zupełnie z nimi nie działam. Czasem jednak potrzebuję zweryfikować jakąś informację lub sprawę bieżącą, więc dzwonię do rzecznika policji i pytam o daną kwestię. Stałego kontaktu z funkcjonariuszami lub zespołem „Archiwum X” nie mam. Przynajmniej, jeśli chodzi o tych policjantów, którzy nadal sprawują służbę. Jednak jeśli przyglądam się starym sprawom, to konsultuję się z m.in. kilkoma dawnymi milicjantami.
A jak jest z aktami sądowymi? Każdy ma do nich dostęp?
Muszę udać się do sądu, do czytelni akt i tam na miejscu siedzę i przeglądam. Robię notatki, a jeśli sąd pozwoli, to wykonuję też zdjęcia.
Co ogólnie myślisz o pracy policji i wymiaru sprawiedliwości? Kiedy po latach przegląda się akta, to czasem można dojść do wniosku, że daną sprawę można było rozwiązać szybciej lub zapobiec kolejnym tragediom. Masz takie wrażenie?
Z perspektywy czasu to zawsze wydaje się proste. Czytając zakończenie powieści kryminalnych, też okazuje się, że to było takie banalne i oczywiste. Wydaje mi się, że policjanci mają sporo na głowie, są zawaleni robotą i nie są w stanie w pieczołowity sposób wykonać swoich obowiązków. Wiele niedopatrzeń jest wynikiem tego, że w tych pierwszych godzinach, na samym początku śledztwa, pojawiają się błędy np. przy pobieraniu materiałów, a to rozpoczyna lawinę kolejnych.
A udało ci się w jakiś sposób pomóc przy śledztwie?
Nie, a przynajmniej nic o tym nie wiem, by moje programy w jakiś sposób wpłynęły na pracę śledczych. Głównie staram się skupić na sprawach sprzed lat, które są wyjaśnione. Do takich spraw najłatwiej dotrzeć i zdobyć informacje. Oczywiście mam też do czynienia z niewyjaśnionymi przestępstwami. Jednak nie wiem, czy przyczyniłem się pozytywnie, bądź też negatywnie na przebieg śledztwa.
A jest jakaś sprawa, która nie daje ci spokoju, czy może po zamknięciu odcinka, przechodzisz do kolejnego i zapominasz o poprzednim?
Kiedy pracuję nad konkretnym odcinkiem, to angażuję się w daną sprawę. Po premierze, biorę się za kolejny temat i nie wracam do wcześniejszego. Nie mam też aspiracji, żeby bawić się w śledczego, zbierać nowe informacje i rozwiązywać sprawy na własną rękę. Ja chcę tylko w ciekawy sposób przedstawić historie słuchaczom, widzom i w ten sposób uświadomić ich o zagrożeniu, że zło czai się wszędzie. Konkretnych spraw, które chodzą mi po głowie, raczej nie mam.
Nie wszyscy są zaznajomieni z twoją twórczością. Co odróżnia twój podcast "Kryminatorium" od youtube'owego kanału "Niediegetyczne"?
Przede wszystkim na kanale „Niediegetyczne” można nie tylko posłuchać, ale też pooglądać zdjęcia z archiwalnych dokumentów, starych gazet, czy z miejsc zbrodni odwiedzonych po latach. W podcaście można tylko słuchać i wyobrażać sobie, jak to mogło wyglądać w rzeczywistości.
Wcześniej powiedziałeś, że telewizja daje większe możliwości. Niedawno mogłeś się wykazać w tym medium, ponieważ przed nami nowy serial dokumentalny kanału CBS Reality z twoim udziałem, czyli "DNA polskich zbrodni". Czym zaskoczysz nas w tym programie?
Z mojej perspektywy, przypomina trochę produkcje internetowe. Jest bardzo nowoczesny i nie ma w nim inscenizacji. Te dość często pojawiają się w programach kryminalnych i niekiedy psują całą historię. Bije od nich sztuczność. W "DNA polskich zbrodni" tego nie ma i bardzo mnie to cieszy.
Opieramy się głównie na rozmowach z ekspertami, którzy obiektywnie opowiadają o historiach i na bazie własnego doświadczenia wprowadzają do nich ciekawe elementy. Każda sprawa jest też opisana na podstawie zweryfikowanych i sprawdzonych dokumentów sądowych.
Jaki jest twój udział przy tym programie?
Jestem w nim narratorem, a także współprowadzącym. Podobnie jak i druga prowadząca, Joanna Opiat-Bojarska, przeprowadzaliśmy rozmowy z ekspertami. Poza tym moją rolą w tym programie było opisywanie miejsc zbrodni. Nie bezpośrednio, tylko w naszym studiu w dawnej fabryce samochodów.
Na potrzeby każdej ze spraw została przygotowana scenografia odwzorowująca miejsce, w którym doszło do strasznego wydarzenia. Zarówno las, jak i stare mieszkanie. Będzie klimatycznie i mrocznie.
O jakich historiach opowiecie? Był jeden klucz, czy dobieraliście je losowo?
Kluczem było dobieranie zamkniętych, wyjaśnionych spraw, w których sprawcy zostali schwytani, a wyrok był prawomocny. Przedstawiamy też stosunkowo świeże i w większości głośne wydarzenia, które wielu z nas dobrze kojarzy. Łącznie jest 10 odcinków i każdy dotyczy innej zbrodni.
Uchylisz rąbka tajemnicy i zdradzisz choć jedną sprawę, o której opowiecie widzom?
Jeden z odcinków będzie poświęcony sprawie morderstwa z Rakowisk, kiedy to para nastolatków zabiła rodziców chłopaka, a w innym opowiemy o mężczyźnie, który w pożarze domu stracił rodzinę. Przez długie miesiące był przedstawiany jako ofiara, a potem okazało się, że to on podłożył ogień.
Dla mnie osobiście najciekawszy będzie odcinek o przestępcy, który włamał się do mieszkania i zamordował kobietę. Miała dziecko, które kilkanaście lat później rozpoznało sprawcę traumatycznego wydarzenia. Ta sprawa poruszyła mnie najbardziej.
Prześledziłeś kilkaset takich historii. Czy istnieje zbrodnia doskonała?
To frazes, który często pojawia się w mediach, ale rzeczywiście nie ma zbrodni doskonałej. Jednak jeśli ślady na miejscu popełnienia przestępstwa są zebrane i zabezpieczone niepoprawnie lub policjanci popełnią błędy w śledztwie, to wtedy zbrodnia może zostać doskonałą. Wszystko zależy od ludzi, którzy pracują nad sprawą. Sam sprawca nigdy nie będzie w stanie dokonać zbrodni doskonałej.
Za świetny przykład może posłużyć jeden z odcinków "DNA polskich zbrodni", w którym zabójstwa dokonał... policjant. Osoba, która teoretycznie powinna mieć wiedzę o tym, w jaki sposób zatrzeć ślady lub poukładać elementy, by sprawa nie została rozwiązana. Tymczasem ten mężczyzna także został schwytany i trafił za kratki.