Robert Makłowicz wraz z Kazimierzem Kutzem, Manuelą Gretkowską i wieloma innymi artystami domaga się legalizacji marihuany w Polsce. Wspólnie podpisali apel w obronie zatrzymanej za posiadanie narkotyków Kory. W rozmowie z naTemat Makłowicz przekonuje, że ludzie mają mózgi i zdradza, czy sam palił marihuanę.
Wanda Nowicka mówiła dziś rano w TOK FM, że podpisał pan apel z poparciem dla Kory. To prawda?
Robert Makłowicz: Podpisałem nie list poparcia dla Kory, ale apel o zmianę prawa w Polsce. Nie chodzi o to, żeby Korę traktować inaczej, bo to byłby nonsens. Ludzie powinni być równi i nie ma żadnego powodu, by artystka nie ponosiła odpowiedzialności w przeciwieństwie do setek ludzi którzy musieli się z nią liczyć.
Afera wokół zatrzymania Kory to dobry przyczynek do zmiany prawa, które jest złe.
Co konkretnie należałoby poprawić?
Prawo jest złe przewidując, że ludzie powinni być karani za posiadanie przy sobie minimalnej dawki marihuany. Błędem jest też to, że zastosowana w prawie furtka, że za jednego skręta nie idzie się do więzienia, jest stosowana wybiórczo. Wszystko zależy od sędziego i prokuratora.
A ci działają w różnych warunkach, są różnie postrzegani. Jest pan Władek i pani Zosia w małej miejscowości. Chcą zrobić karierę w sądzie. To, co? Będą narkomanom odpuszczać?
Prawo jest złe w wielu dziedzinach. Mamy więzienia pełne ludzi, którzy wypili trzy piwa i dwa razy jechali na rowerze. Albo nie płacili alimentów. Jaki w tym sens? Tacy ludzie nie tylko ich nie zapłacą, ale jeszcze żyją na garnuszku państwa.
Więc należy marihuanę zalegalizować?
Polityka polegająca na całkowitej restrykcji wobec narkotyków okazała się fikcją, potwierdził to nawet ostatni raport ONZ.
Przykre jest to, że żeby coś się w tej sprawie w Polsce zmieniło, prawne restrykcje muszą spotkać kogoś naprawdę znanego i ustosunkowanego. W tym czasie setki, tysiące młodych, anonimowych ludzi siedzą w więzieniach.
"Kora jest barwnym ptakiem muzyki. Nie wolno jej zamykać w klatce, kolorowe ptaki w klatkach giną" – napisaliście państwo. To znaczy, że artystce wolno więcej? Nie powinna podlegać prawu?
Absolutnie nie. W apelu jest nawet stwierdzenie, że Kora nie powinna być traktowana inaczej niż Kasia, Zbyszek czy Zosia. Nie ma tam ani słowa, które kazałoby domniemywać, że chodzi wyłącznie o Korę. Jest ona po prostu najbardziej znana z osób, których taka restrykcja dosięgła. Casus Kory jest przyczynkiem do dyskusji o zmianie prawa. Ale nie może być tak, na miły Bóg, że jak ktoś jest twórcą to więcej mu wolno niż operatorowi piły mechanicznej.
W dyskusji o sprawie Kory przewijają się argumenty, że jej proces może być pokazowy. Popiera pan to zdanie? Kto i co może chcieć udowodnić?
Wystarczy poczytać opinie w internecie. Ludzie są zawistni, zazdrośni. Ludzie lubią znęcać się nad osobami z tzw świecznika. Czytałem, że należy ją usadzić, bo "dlaczego ona ma mieć lepiej niż inni"? Być może właśnie w ten sposób będzie to traktowane.
Czy apele podobne do tych, które pan podpisał mogą coś zmienić w tej sytuacji?
Mam już jedno pozytywne doświadczenie w tej sprawie. Podpisałem się pod apelem o zmianę prawa, które już nastąpiło: wymiar sprawiedliwości może odstępować od karania za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków. Uznaniowo, ale jednak.
Opublikowane przez BBC badania brytyjskich naukowców udowadniają, że marihuana jednak jest szkodliwa dla mózgu – ma obniżać IQ.
A słonina nie jest szkodliwa, gdyby ją jeść codziennie? A Red Bull? A batony? A wódka? Tylko dlaczego państwo ma do jasnej cholery wiedzieć, co jest dla nas lepsze?
A jednak wie.
Możemy nie wpuszczać ludzi do lasu, bo rosną tam grzyby halucynogenne, ale jaki w tym sens? Człowiek ma mózg i odpowiada za siebie.
Proszę zobaczyć, do jakich idiotycznych czasów doszliśmy: w autobusie mamy piktogramy, które mówią, że nie można jeść, wnosić broni. A rozbierać się do naga można? A tańczyć tango? Wszyscy wiedzą, że nie można. Więc na co te piktogramy?
Konopie rosły tu od wieków i były używane także w kuchni. Wystarczy pojechać na Łotwę, by spróbować masła wymieszanego z konopiami. Odium wokół marihuany zostało wywołane przez producentów alkoholu, którzy bali się o swoje pieniądze. Nastąpiło to za czasów Leszka Millera.
Pan pali marihuanę?
W Polsce? Skąd? A ja wiem, co mogą mi sprzedać? Całkowita penalizacja powoduje także, że coś co jest wysuszonym liściem rośliny może zamienić się w chemiczny syf. Ale byłem na Jamajce, wiem co to jest marihuana.
Nie jestem chory. W Polsce jej nie szukam. Nie chcę mieć nic wspólnego z przestępcami.