"Końcówkę wsadź sobie w mózg albo w brudne buty, może pomoże. Nie pokonacie normalności, dewianci" – napisał polityk PiS na Twitterze. Do kogo odnoszą się te zdumiewające słowa? Poszło o sporną końcówkę słowa, które dla wielu jest normalne, dla innych brzmi nieco śmiesznie, a jeszcze innych – jak się okazało – doprowadza do furii.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Masę komentarzy wywołało stwierdzenie Magdy Biejat, posłanki Lewicy i członkini partii Razem. "Dzisiaj o 20 będę gościnią w programie 'Minęła 20'. Zapraszam przed odbiorniki" – napisała Biejat na Twitterze.
"To szaleństwo powstrzymamy i wasze chore ideologie z radością poniżę. Dla dobra naszych dzieci!" – dodał Dominik Tarczyński komentując wpis posłanki. Ostatnio poseł PiS znów zrobił się agresywny. Groził Januszowi Korwin-Mikkemu kodeksem honorowym, co wielu odebrało jako chęć pobicia lidera Konfederacji, po jego słowach na temat inteligencji wyborców PiS.
Takie standardy debaty publicznej zachęcają także najwyraźniej do naśladownictwa dziennikarzy "dobrej zmiany". Pokazał to agresywny wpis Łukasza Warzechy na Twitterze. Publicysta "Do Rzeczy" mógł zażartować z mało znanego, egzotycznie brzmiącego słowa, wolał jednak dość topornie napiętnować "lewaków", wyzywając ich od idiotów.
Ze słowa "gościni" żartowali niektórzy duchowni o konserwatywnych poglądach, najwyraźniej uznając je za absurdalne.