
Od kilku dni chyba cała Polska żyje sprawą 13-latka z Bełchatowa, który schował hostię do kieszeni, a księża wezwali policję. Podobnie było trzy lata temu, gdy profanacji hostii dopuścili się gimnazjaliści w Jasła. Miasto na Podkarpaciu było wtedy na ustach w całym kraju. Tu również interweniowała policja, sprawą zajął się sąd rodzinny. Jaki finał miała ta historia?
Był kwiecień 2016 roku. Trójka gimnazjalistów brała udział w wieczornej mszy w kościele Ojców Franciszkanów. Nastolatkowie śmiali się, ich zachowanie zwróciło uwagę innych uczestników nabożeństwa, świadkowie opowiadali np., że robili sobie zdjęcia, udając, że wieszają się na krzyżu. Dwoje z nich przyjęło komunię. A potem okazało się, że jeden z komunikantów leżał na podłodze, drugi na chodniku przed kościołem.
Burza była nieprawdopodobna. A przewinienie nastolatków zapewne większe niż 13-latka w Bełchatowie, który – porównując do Jasła – "tylko" schował hostię do kieszeni.
"Nie należeli do kategorii rozrabiaków. Byli spokojni, chociaż trzymali się zwykle trochę na uboczu. Co zaskakujące, jeden z nich jeszcze nie tak dawno należał do kościelnej oazy. Nie opuszczali lekcji w szkole. Nie było z nimi problemów wychowawczych". Czytaj więcej
Na pewno ówcześni 16-latkowie nie zostali ekskomunikowani. – Nie było ekskomuniki, gdyż były to osoby niepełnoletnie. Co innego, gdyby były pełnoletnie. Znieważenie Najświętszego Sakramentu jest jednym z grzechów, które podlega pod władze rozgrzeszenia Stolicy Apostolskiej – tłumaczy proboszcz.
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
I tu można skomentować – z dużej chmury mały deszcz. Profanację hostii społecznie potraktowano jak przestępstwo. Niemal, jak kpiono w internetowych komentarzach, jak aferę stulecia.
