Katarzyna Plichta jest nie tylko żoną, ale i w pewien sposób biznesową partnerką dla Marcina P. – szefa Amber Gold. Plichta ze swoim mężem przeżyła już jeden kryzys, przy okazji sprawy Multikas, i wygląda na to, że przetrwa z nim i teraz. Młody "biznesmen" był dla niej bowiem wybawieniem od koszmaru.
W ostatnim "Newsweeku" Igor Miecik dociera do tego, kim jest Katarzyna Plichta. Sławna za sprawą swojego męża, który nota bene nazwisko przejął od niej. Zanim poznała Marcina P., jej życie było równie ciężkie, co tysięcy innych Polaków: awantury, alkohol, ojciec, który nie dba o rodzinę.
Tygodnik dotarł do ojca Katarzyny Plichty. Widok okazał się opłakany: Edmund Plichta mieszka w zabałaganionej altance, jest niechlujny, na podłodze walają się puszki po piwie i butelki po tanich winach. Ojciec pani Katarzyny żyje ze zbierania złomu, puszek i innych wartościowych śmieci.
O córce mówi krótko – ostatni raz widział ją "z siedem lat temu". "Ja jej tak naprawdę już nie znam" – stwierdza ojciec Katarzyny Plichty.
Skromny dziadek
Autor tekstu dociera więc dalej – do dziadka Katarzyny Plichty, pana Jana. Jego dom, kilka lat temu zniszczony przez pożar, jest w niewiele lepszym stanie, niż altanka Edmunda Plichty. Pan Jan ma 93 lata, ale pamięć dobrą: opowiada jak jeszcze parę lat wstecz Katarzyna mieszkała z matką i przyrodnim bratem, a przez jakiś czas – również z Marcinem P. Wszyscy oni wyprowadzili się w 2008 roku, matka do kawalerki, a Katarzyna z Marcinem – do wynajętego mieszkania.
O tym, że według ABW z domu pana Jana dokonano fikcyjnego przelewu na 20 milionów złotych, dziadek Katarzyny nic nie wie. I podobnie jak ojciec kobiety, niewiele może o swojej wnuczce powiedzieć.
Życie w luksusie
Nic dziwnego więc, że Katarzyna Plichta chętnie korzysta teraz z biznesowych luksusów, jakie oferuje jej mąż – mieszka w stumetrowym apartamencie "na najdroższym gdańskim osiedlu". Chociaż to akurat nie pieniądze urzekły w Marcinie Katarzynę, bo poznali się jeszcze w liceum.
Na tle swojego chłopaka, jeśli chodzi o naukę, Kasia-nastolatka wypadała słabo. Nauczycielka wspomina ją jako "raczej cichą, skromną, zamkniętą w sobie". Według polonistki, Katarzyna Plichta uczyła się przeciętnie. To jej chłopak Marcin był tuzem intelektu – dostawał same piątki, jak pisze tygodnik: "Na koncie miał kilka olimpiad z przedmiotów ścisłych i ekonomii". Wygrany konkurs z ekonomii dał Marcinowi nawet miejsce na uniwersytecie.
Plichta nie wraca do szkolnych lat – nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi, nie chodziła na spotkania klasowe, nie udziela się na Naszej-Klasie.
Zmieniła się nie do poznania
W świetle informacji o życiu Plichty nie dziwi, że jako nastolatka Katarzyna nie chwaliła się rodziną przed rówieśnikami. Sąsiadka pana Jana niezbyt pozytywnie wspomina ich dom rodzinny: bieda, awantury, alkohol, rozstanie rodziców, brak ojca. "Nie dziwię się, że nie chce wracać do czasów dzieciństwa" – mówi sąsiadka.
Od koszmarnych wspomnień Katarzyna Plichta stara się odciąć – nie tylko materialnie. Koleżanka z liceum spotkała niedawno Plichtę:
Plichta jako businesswoman
Dzięki Marcinowi P. Katarzyna mogła zapomnieć o nieudanym dzieciństwie. Również materialnie, bo dzięki działalności męża opływała w luksusy. I sama też pomagała mu prowadzić biznesy – najczęściej go zastępowała, albo jeśli zostawała prezesem spółki, to on zastępował ją. Zawsze w duecie.
Pracownicy Amber Gold opisują ją jako dobrą kobietę, szanowaną, lubianą. Z wyznań pracowników wynika, że dbała o ich interesy – nagrody, pożyczki, premie.
Marcin zastąpił ojca?
Ale jeszcze inaczej widzi ją jeden z byłych dyrektorów spółki, który ich relację określa jako "prawie przyjaźń". Wspomina, między innymi, sytuację, gdy Marcin poinformował swoją żonę o zakupie OLT Express. Kasia ponoć jadła wtedy kanapki i rzuciła talerzem w podłogę tak, że aż kawałki fajansu wbiły się w parkiet.
Dyrektor opisuje też, że zdarzało mu się słyszeć podniesione głosy, gdy Katarzyna Plichta rozmawiała z mężem. Ale ostatecznie – bezgranicznie mu ufała. Mimo wyroków, afer i podejrzeń, była przekonana, że mąż będzie wiedział, co robić. "Ona była w męża wpatrzona (…). Był jej bohaterem" – twierdzi ten "prawie przyjaciel" Plichty. Kasia pomagała Marcinowi rozkręcać biznesy: razem jeździli nocnym autobusem do centrum Gdańska, a potem piechotą wracali do Wrzeszcza, po drodze rozklejając ogłoszenia na słupach.
Epilog Plichty
Gdy wszystko wskazywało na to, że życie Katarzyny Plichty będzie sielanką, wszystko runęło. Marcin kupił żonie nawet pałacyk w Rusocinie. Wkrótce potem wybuchła afera Amber Gold. Póki co jednak nie widać, by Plichta chciała opuścić męża. "Myślę, że Marcin w pewien sposób zastąpił jej ojca" – twierdzi znajomy pary.
Wydaje się jednak, że mimo chwilowych problemów, Katarzyna Plichta już nie powróci do życia w biedzie. Marcin P., pieniędzmi swoich oszukanych klientów, już o to zadbał.
Kasia była u mnie może ze dwa razy bardzo, bardzo dawno temu. Ja nawet na jej ślubie nie byłem. O tym, że wyszła za mąż, dowiedziałem się już po wszystkim. To już tyle lat. Była dzieckiem, teraz jest dorosłą kobietą. Ja o niej, o jej życiu nic nie wiem. Można powiedzieć, że ja jej już dzisiaj nie znam.
"Newsweek"
Agnieszka, koleżanka Plichty z LO
On był ulubieńcem nauczycieli, ona raczej szarą myszką. Na lekcjach zalękniona, ale w towarzystwie swobodna, choć zawsze trochę z boku. Swojej rodziny wręcz się wstydziła. Nie pamiętam, żeby któraś z dziewczyn z klasy kiedykolwiek była u niej w domu. Z drugiej strony podobała się chłopakom, a Marcin – choć błyskotliwy prymus – nie miał ani powodzenia, ani śmiałości do dziewczyn. Tak się dopasowali. Ona dała mu to, czego jemu brakowało, i odwrotnie.
"Newsweek"
Agnieszka, koleżanka Plichty z LO
O niedawnym spotkaniu z żoną Marcina P.
Niby ta sama, ale jakby obca. Wiedziałam, że jest bardzo bogata. Trzymała dystans, ale chyba nie ze względu na dzielące nas miliony. Nie wiedziałam, czy ja tę elegancką, przypadkiem spotkaną kobietę w ogóle kiedyś znałam?