Krystyna Pawłowicz podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości przypomniała, jak to "uwaliła" doktoranta Krzysztofa Śmiszka na studiach. – Pani Pawłowicz raczyła pomylić mnie z innym kolegą. Obaj pisaliśmy pracę na temat obcy, wręcz wrogi kandydatce na sędziego TK – odpowiada w rozmowie z naTemat Krzysztof Śmiszek.
W środę wszyscy byliśmy świadkami nieprawdopodobnego przedstawienia, do jakiego doszło w czasie obrad sejmowej komisji sprawiedliwości. Podczas przesłuchania kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego tylko Krystyna Pawłowicz odpowiedziała na część pytań, Stanisław Piotrowicz nawet słowem się nie odezwał. Wszystko dlatego, że podczas wypowiedzi Pawłowicz doszło do zamieszania i przewodniczący Marek Ast zakończył przesłuchanie, po czym posłowie przeszli do głosowania obu kandydatur.
Co takiego mówiła Pawłowicz, co oburzyło posłów opozycji? Kandydatka zapewniała, że określenie "lewackie mordy" nie jest obraźliwe, a także opowiedziała, jak to rzekomo złamała karierę naukową jednego z członków komisji sprawiedliwości, Krzysztofa Śmiszka.
– Nie wiem, czy pan jest prawnikiem czy nie. Pewnie tak, nie wiem. Ale pan zdaje się dzięki mnie nie obronił doktoratu i uwalono pana. Tak proszę pana, musiał pan doktorat bronić w Białymstoku, ponieważ takie panu dałam pytania, że pan się skompromitował – mówiła podczas posiedzenia Pawłowicz.
Historia jednak wygląda zupełnie inaczej. – Pani Pawłowicz musiała coś pomylić – śmieje się Śmiszek w rozmowie z naTemat. – Pani kandydatka musiała mnie pomylić z kolegą. Obaj pisaliśmy prace na podobne tematy, poświęcone prawom mniejszości, czyli tematy obce, a nawet wrogie pani Pawłowicz – dodaje.
Poseł Wiosny zapewnia, że nie musiał "emigrować" do Białegostoku. Ma zresztą na to dowody. Na stronie Uniwersytetu Warszawskiego można znaleźć informacje o tym, że obrona pracy nastąpiła w maju 2016 roku. Promotorem pracy "Europejski standard równości a prawo polskie.Aspekt materialny i instytucjonalny" był prof. Mirosław Wyrzykowski, a recenzje napisali profesorowie Andrzej Wróbel i Roman Wieruszewski. Jest też informacja o tym, że Śmiszek uzyskał tytuł doktora nauk prawnych.
W tym czasie Krystyna Pawłowicz już od pięciu lat nie pracowała na Uniwersytecie Warszawskim. – Nie wiem, dlaczego kandydatka tak powiedziała. Mam nadzieję, że to tylko pomyłka. Wielkiej afery z tego nie będzie – mówi Śmiszek.
Pomyłka to jedno, ale to co się działo podczas obrad komisji zasługuje na osobne omówienie. – Niestety obserwowaliśmy powrót standardów z Sejmu poprzedniej kadencji. Skrócenie czasu zadawania pytań do minuty na każdego kandydata to skandal. Zastanawialiśmy się nawet z innymi posłami opozycji, czy nie opuścić sali. Ostatecznie postanowiliśmy zostać, żeby do historii nie przedostał się przekaz, że opozycji nie było na sali – tłumaczy Śmiszek.
Przypomnijmy – przewodniczący Ast wykorzystał zamieszanie na sali do tego, by skrócić czas na zadawanie pytań. Później wykorzystał kolejne zamieszanie podczas odpowiedzi Pawłowicz do tego, by w ogóle zakończyć dyskusję i przejść do głosowania. PiS przepchnął oboje kandydatów, choć Piotrowicz nie wyjaśnił ani jednej wątpliwości co do jego kandydatury. – Jestem nowym posłem i trudno mi uwierzyć w to, co się wczoraj działo na sali – żali się parlamentarzysta Wiosny.