Marek Ast, Arkadiusz Mularczyk, Bartosz Kownacki i Kazimierz Smoliński z PiS zostali wybrani przez Sejm na członków nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W czasie burzliwego posiedzenia doszło do zaskakującej sytuacji, kiedy zarejestrowano wypowiedź posłanki PiS. Miała stwierdzić, że "trzeba to anulować, bo my przegramy".
W KRS znaleźli się przedstawiciele zgłoszeni przez PiS. Marek Ast uzyskał 234 głosy. Z kolei Arkadiusz Mularczyk, Bartosz Kownacki i Kazimierz Smoliński mieli po 233 głosy. Większości nie uzyskały kandydatki zgłoszone przez opozycję. Kamila Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej zdobyła 199 głosów, a Joannę Senyszyn z Lewicy poparło 196 posłów.
Debata poprzedzająca głosowanie była burzliwa. Podczas pierwszego głosowania, prowadząca obrady marszałek Elżbieta Witek oznajmiła, że nie działa system do oddawania głosów i zdecydowała się anulować głosowanie. W tym samym czasie posłowie opozycji domagali się wyświetlenia wyników.
W sali zapanowała konsternacja, a do mównicy podszedł m.in. Jarosław Kaczyński. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", prezes PiS również miał problem z maszynką do głosowania.
W sali posiedzeń zarejestrowano też zadziwiającą sytuację. Jedna z posłanek PiS miała powiedzieć do marszałek Sejmu, że "trzeba anulować, bo my przegramy".
Można się domyślać, że wielu przedstawicieli PiS pomyliło się i to kandydatki opozycji uzyskały większe poparcie. W końcu Witek zdecydowała o przeprowadzeniu powtórnego głosowania. Wyników z tego pierwszego posłowie nie doczekali się. Dopiero w powtórzonym głosowaniu kandydaci PiS zdobyli niezbędne poparcie.
Opozycja była zbulwersowana przebiegiem obrad i zachowaniem Witek. W sali skandowano "oszustwo" i domagano się publikacji wyników z pierwszego głosowania.