
Ostatni odcinek "MasterChefa" wywołał spore poruszenie w mediach. Uczestnik kulinarnego show zasłabł z powodu gorąca podczas wykonywanie jednego z zadań. Skończyło się nawet wizytą w szpitalu. Jurorzy zadecydowali ostatecznie, że kucharz musi pożegnać się z programem.
REKLAMA
W niedzielnym odcinku "MasterChefa" uczestnicy pojechali do Meksyku, gdzie mieli m.in. podać dania 57 osobom. Egzotyczna pogoda oraz rozgrzane urządzenia kuchenne nie ułatwiały zadania aspirującym kucharzom. Mariusz Komenda, który z zawodu jest elektrykiem, zasłabł z powodu upału. – Nie mogę wychodzić na to słońce. Jak wyjdę na słońce, to od razu mi się duszno robi i serce mnie kłuje. (…) Nie mam siły iść do gości – mówił.
Ostatecznie Komenda pojechał na obserwację do szpitala. Przez to jego dania nie zostały wydane. Jurorzy tym samym uznali, że wyrzucą go z programu. Widzowie show są wstrząśnięci tą decyzją.
"Bez komentarza. Na miejscu Mariusza pozwałabym producentów programu za narażenie zdrowia i życia. Nawet w ekstremalnych warunkach należało zapewnić uczestnikom bezpieczeństwo i higienę pracy. A wystarczyło zadaszenie i nawiew" – czytamy na fanpage’u "MasterChefa".
"Spadajcie na drzewo. Zagraliście na jego zdrowiu. Nawet nie miał szansy powalczyć o finał przez waszą głupotę. To nie jest fair" – czytamy wśród negatywnych komentarzy w sieci
źródło: TVN
