Rekruterzy, twórcy sloganów reklamowych, fotografowie, programiści – co ich łączy? Wspólny stereotyp. W opinii wielu, wiedzą, jak się nie narobić, a dobrze zarobić.
"200 tys. zł za sesję fotograficzną to skandal" – tak zareagowało wielu komentatorów, po tym jak tygodnik "Newsweek" napisał, ile kosztowała sesja 120 kandydatów PiS do parlamentu. Na głosy oburzenia natychmiast zareagowali fotografowie, tłumacząc, że dobre zdjęcie musi kosztować, a w społeczeństwie pokutuje błędne przekonanie, że robienie zdjęć to żadna sztuka, wiec kosztować dużo nie powinno.
Fotograf to jednak nie jedyny zawód, który w społecznej świadomości rysuje się mniej więcej tak: robi mało, a zarabia krocie. Pod naszym tekstem o rzekomo horrendalnie drogiej sesji polityków PiS padły kolejne przykłady wygodnych profesji.
"Przykład z dziedziny identyfikacji wizualnej. Człowiek zajmuje się tym 15 lat. Zrobił kilkaset logotypów. Zna się na tym, co robi. Dostaje zapytanie: ile za logo? (…) 1000 zł - pada odpowiedź. Pan mówi: dużo, syn kolegi ściągnął sobie Corela to mi to zrobi za paczkę cukierków. Za 50 zł na Allegro można kupić 'logo'. I właśnie między innymi dlatego tak wygląda nasz krajobraz - nudne, brzydkie reklamy, logotypy na naszych ulicach" – napisał Mariusz. I dodał: "Na litość boską: żyj i pozwól żyć innym. Zarób i pozwól zarobić innym".
Pisać slogany reklamowe każdy potrafi?
Tomasz Banasik, który od 6 lat pracuje jako copywriter, w rozmowie z naTemat przyznaje, że wiele razy spotkał się z opinią, iż jego praca polega na "wylegiwaniu się na werandzie, popijaniu wina i wymyślaniu haseł reklamowych". – To wynika z nieznajomości obowiązków. Istnieje przekonanie, że copywriter ma np. trzy dni na wymyślenie hasła reklamowego, a czasem on musi nie w trzy dni, a w trzy godziny zaplanować całą kampanię reklamową – stwierdza.
Bo praca copywritera wygląda dość niepozornie. W końcu, co to za problem wymyślić slogan reklamowy albo sklecić krótką notkę? A nie dość, że robota jest łatwa, to jeszcze nie warta swojej ceny. Najlepsi copywriterzy pracujący w dużych agencjach sieciowych potrafią bowiem zarobić kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie plus premie (rekordzista dostał za hasło "Ojciec prać?" z reklamy proszku Pollena 2000 aż 50 tys. zł). Czy to naprawdę za dużo?
"Żeby napisać naprawdę sprzedający tekst w nieznanej nam branży potrzebujemy na to dużo czasu. Copywriter musi poznać klienta, do którego pisze, rynek, produkt i na końcu odpowiednie testy. Jest to wiele godzin pracy. Jeżeli weźmie za taką usługę 150 - 300 złotych to w najlepszym wypadku zarobi miesięcznie ponad 1000 złotych" – wyjaśnia na swoim blogu poświęconym tematyce copywritingu Mirosław Skwarek.
Praca czy ściema
"Wielka ściema", "leniwi pracownicy, "ledwie rzuci okiem na CV, nawet nie przeczyta do końca, a już wyrzuca do kosza – takie opinie o pracy headhuntera znalazłem w internecie. Zadaniem "łowcy głów", czyli rekrutera, jest znalezienie odpowiednich kandydatów na stanowisko pracy oferowane przez jego klienta. Największe firmy rekrutujące pracowników dla międzynarodowych korporacji za jedno zlecenie mogą zarobić od kilkudziesięciu tysięcy złotych do nawet kilku milionów. I znów w rozmowie o tym zawodzie pada pytanie: za co?
– Praca headhuntera wymaga bardzo dużych umiejętności analitycznych i psychologicznych. Trzeba być świetnym obserwatorem, wyłapywać najdrobniejsze ludzkie reakcje, które dają nam wiedzę o danym człowieku – mówi w rozmowie z portalem menstream.pl Kazimierz Sedlak, dyrektor i założyciel firmy rekrutacyjnej Sedlak&Sedlak.
Headhunterzy także dowodzą, że ich zajęcie to ciężki kawałek chleba. Są warci swojej ceny, bo – jak pisze jeden z nich na forum internetowym –wymaga się od nich "szerokiej siatki kontaktów, umiejętności marketingowych, analitycznych, intuicji i ciężkiej pracy przy selekcji kandydatów".
Bogaci lenie
Portal Wynagrodzenia.pl, którego właścicielem jest firma Sedlak & Sedlak, sporządził dla naTemat listę stanowisk, które pasują do stereotypu "robić mało, zarabiać dużo". Zdaniem pracowników portalu, w branży technologii informacyjnych nie docenia się m.in. pracy programisty i projektanta stron WWW. Tutaj schemat jest podobny jak w przypadku fotografa: programować i robić strony może dosłownie każdy, ale wysoka jakość w tym fachu ma swoją cenę.
"Mało robi, dużo zarabia"
IT: programista, projektant WWW; Biznes: makler giełdowy, prezes zarządu, członkowie rad nadzorczych Medycyna: bioenergoterapeuta Showbiznes: aktor, prezenter, DJ, modelka;
listę przygotował portal Wynagrodzenia.pl
Jakie są powody funkcjonujących w społeczeństwie stereotypów dotyczących takich zawodów? – Pierwszym i najważniejszym jest chyba jednak nieświadomość faktycznego nakładu pracy w tego typu zawodach. W przypadku fotografa widzimy gotowe zdjęcia, ale nie zdajemy sobie sprawy, ile wysiłku wymagało ich wykonanie czy późniejsza obróbka. Nie mówiąc o środkach, jakie trzeba było przeznaczyć na profesjonalny sprzęt. Aktorów też widzimy tylko w 2 godzinnym filmie, nie wiemy, ile dni spędzili na planie, ile czasu przygotowywali się do roli, uczyli tekstu itp – mówi naTemat Teresa Hantz z portalu Wynagrodzenia.pl.
Poza tym chętnie porównujemy przedstawicieli innych profesji z nami samymi. – Skoro ja ciężko pracuję 8 godzin dziennie za 2 czy 3 tys. PLN, dlaczego ktoś za „kilka fotek” ma zgarnąć sumę znacznie przekraczającą moje miesięczne wynagrodzenie? – dodaje Hantz.
Istnieje przekonanie, że copywriter ma np. trzy dni na wymyślenie hasła reklamowe, a czasem on musi nie w trzy dni, a w trzy godziny zaplanować całą kampanię reklamową . CZYTAJ WIĘCEJ