To jedna z najgorętszych premier końcówki roku. "Irlandczyk" Martina Scorsese pokazuje brutalny świat przestępczy w powojennej Ameryce, a wszystko dzieje się z perspektywy Franka Sheerana, weterana II wojny światowej i płatnego zabójcy. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że za produkcją kryje się oparta na faktach historia.
Od razu zaznaczę: nie będzie spoilerów. W tym tekście nie sprzedam wam żadnych smaczków z fabuły najnowszego dzieła Martina Scorsese. Dowiecie się jednak, dlaczego ten film w ogóle powstał. A jeśli już wybierzecie się do kina albo odpalicie Netfliksa, obejrzycie go z większą świadomością.
"Irlandczyk" to nie jest zwykła gangsterska historia, która powstała w głowie reżysera. Scorsese wziął na warsztat fabułę książki Charlesa Brandta o tytule: "Słyszałem, że malujesz domy...". To pierwsze słowa, które wypowiedział do Franka "Irlandczyka" Sheerana" Jimmy Hoffa, słynny przywódca związku zawodowego Teamsters International. Zwrot "pomalować dom "oznacza" zabić człowieka.
Chociaż obraz jest przepleciony fikcją, to tytułowy "Irlandczyk" istniał naprawdę. Miał okazję współpracować z najsłynniejszymi kryminalistami stulecia, a jego życiorysem Scorsese podobno interesował się od dawna.
Kim był Frank Sheeran?
Grany przez Roberta De Niro Frank "Irlandczyk" Sheeran, urodził się w Pensylwanii w 1920 r. Był synem malarza domów irlandzkiego pochodzenia, stąd późniejsze porównania tej profesji do przestępczej działalności głównego bohatera filmu. Sheeran wstąpił do amerykańskiej armii w sierpniu 1941 r. Na służbie spędził w sumie 411 dni.
W późniejszych wywiadach z Charlesem Brandtem na potrzeby książki, Scheeran ujawniał przerażające szczegóły na temat swojego pobytu w wojsku. To tam wyrobił w sobie bezduszność w mordowaniu ludzi.
Twierdził, że brał udział w licznych zbiorowych egzekucjach niemieckich jeńców, m.in. w masakrze w Dachau. Czasem z rozkazu dowódców, a innym razem na linii ognia, z własnej woli. Sheeran nie marnował czasu, kiedy akurat nie brał udziału w walce. Sam przyznawał, że nie odmawiał sobie picia czerwonego wina i spotkań z kobietami w Europie.
W 1945 r. odszedł z armii, ale nie zaczął normalnego, spokojnego życia. Co prawda zdążył ożenić się z irlandzką imigrantką, a później został kierowcą ciężarówki, ale jak podano w książce Brandta, na boku dorabiał sobie jako płatny zabójca. W tym czasie zaprzyjaźnił się z szefami mafii - Russellem Bufalino i Angelo Bruno, których w filmie zagrali Joe Pesci oraz Harvey Keitel. Bufalino, jako głowa przestępczej rodziny miał uchodzić za mentora "Irlandczyka".
Główny wątek historii w filmie dotyczy wspomnianego już Jimmy'ego Hoffy, w którego rolę wcielił się Al Pacino. Działacz związkowy nawiązał kontakty z mafią, by rozszerzać swoje wpływy. Wiadomo, że w tamtym czasie związki zawodowe miały w Ameryce ogromne znaczenie. I czasami trudno było odróżnić je od mafii. Później Hoffa stał się bliskim przyjacielem Sheerana i miał używać "Irlandczyka" do likwidowania opornych członków związku zawodowego i tych, którzy mogliby mu zagrozić.
Akcja filmu ukazuje kulisy jednej z największych nierozwiązanych zagadek w historii USA, jaką było zniknięcie owianego legendą Hoffy. W lipcu 1975 r. pojechał do restauracji na przedmieściach Detroit, gdzie podobno miał spotkać się z dwoma członkami mafii - Anthonym Giacalone i Anthonym Provenzano.
W oczekiwaniu na gości zdążył jeszcze zadzwonić do żony, a później ślad po nim zaginął. Ciała Jimmy’ego Hoffy nigdy nie odnaleziono, a po kilku latach od zaginięcia uznano go prawnie za zmarłego. Większość osób podejrzanych o jego zabójstwo już nie żyje. Śledztwo FBI nie przyniosło efektów.
Morderca czy bardziej kłamca?
Sensacyjne okazały się słowa, które Sheeran wypowiedział przed śmiercią. Wyznał, że to on zabił Hoffę strzałami w tył głowy. Ciało ofiary miało zostać spalone. Tyle że potwierdzenie jego wersji jest praktycznie niemożliwe, bowiem śledczy o zbrodnię podejrzewali kilkanaście osób. W swojej biografii "Irlandczyk" wymieniał szereg innych morderstw, których miał się dopuścić. Czy mówił prawdę? Tego nie wiadomo.
Co więcej, Sheeran przekonywał, że ma zakulisową wiedzę na temat zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Ujawniał, że to Hoffa chciał śmierci Kennedy'ego, ponieważ brat Kennedy'ego, Bobby Kennedy, prokurator generalny Stanów Zjednoczonych, nękał go. Tych informacji nigdy nie potwierdzono, ale sam "Irlandczyk" miał nie brać udziału w tym spisku.
Brytyjskie media, które przypominają historię Sheerana przy okazji filmu Scorsese zwracają uwagę na to, co o legendarnym gangsterze mówił agent FBI John Tamm. Jego zdaniem "Irlandczyk" w książce opowiedział same brednie i chociaż był przestępcą, to trudno uznawać go za mordercę. Z kolei jeden z byłych członków mafii sugerował po latach, że Sheeran bardziej był skłonny do wykończenia paru flaszek alkoholu niż człowieka. – Nigdy nie zabił muchy – zapewniał.
Sheeran nie został skazany za morderstwa. Trafił w końcu za kraty, ale pod zarzutami o oszustwa i malwersacje. Więzienie i tak opuścił przed końcem kary, ze względu na kiepski stan zdrowia. Zmarł na raka w 2003 r. w domu opieki w Pensylwanii.
W filmie Sheeran będąc już siedzącym w wózku inwalidzkim starcem zastanawia się nad swoją przeszłością i ekscesami, których się dopuścił. Próbuje ustalić, na ile aktywnie tworzył historię drugiej połowy XX wieku, a w jakim stopniu był tylko jednym z pionków w mafijnym świecie.