Siecią zawładnęły agencje marketingowe. Ich celem jest niepostrzeżenie propagować produkty swoich klientów. – Internet to dzisiaj Dziki Zachód – mówi Marcin Zaborowski z agencji marketingowej FEB.
Internet, poza paroma wyjątkami, nie jest wiarygodnym źródłem informacji. Newsy czy multimedia stoją jeszcze na przyzwoitym poziomie, ale wiedza encyklopedyczna, opinie czy szczegółowe informacje to już zazwyczaj dramat. Przekonał się o tym każdy student, który korzystał z Wikipedii, czy każdy chory szukający remedium na swoje dolegliwości. Pośród masy śmieci znajdzie się czasem coś wartościowego. Czasem.
Pośród tego natłoku informacji istnieje jednak coś o wiele groźniejszego – ukryty marketing. Pozytywne komentarze, opinie, recenzje, za którymi stoją pieniądze ich producentów.
Każdy komentarz może być opłacony
I tak, czy to komentarze zachwyconych użytkowników koreańskich produktów pod filmami promocyjnymi amerykańskiej konkurencji, czy pełna ochów i achów recenzja na blogu, kucharz amator wychwalający jakiś produkt, czy mama "trzymiesięcznej Julki" propagująca skuteczność środków jedynego słusznego producenta – wszystko może być tworzone przez opłaconych do tego ludzi.
– To jest trochę smutne, ale internet stał się dzisiaj troszeczkę takim Dzikim Zachodem, gdzie nie możemy nigdy wiedzieć, czy rekomendacja, którą czytamy, komentarz, który napotykamy, nie jest stworzony przez kogoś, kto dostaje za to pieniądze – mówi nam Marcin Zaborowski z Fabryki e-biznesu.
Korneliusz Smolik z Good One PR dodaje, że taka forma prowadzenia kampanii marketingowych jest bardzo popularna. – Mimo że nie praktykujemy takich działań, bardzo często otrzymujemy zapytania o właśnie takie usługi. Ludzie w dużym stopniu sugerują się opiniami w sieci, szczególnie jeśli chodzi o sklepy internetowe i każdy konsument powinien liczyć się z tym, że część z nich ma charakter, mówiąc oględnie, "służbowy" – tłumaczy nam Smolik.
90 procent ufa marketingowi szeptanemu
Internet przyciąga marketingowców, bo daje nowe możliwości skutecznego epatowania opiniami na których propagowaniu nam zależy. Nie wierzymy w banery reklamowe, ale opiniom rozmówców na jednym forum chętnie ufamy. – To najlepsza forma reklamy. Trzeba pamiętać, że w tradycyjne reklamy wierzy 14 procent odbiorców. W polecenie znajomego natomiast ponad 90 procent. A współrozmówców na forum traktujemy trochę jak znajomych, i równie chętnie bierzemy pod uwagę ich opnie – mówi Zaborowski.
Co jednak najważniejsze, firmom zależy na tym, żeby taka kampania nigdy nie została ujawniona. – Dobra kampania nigdy nie wyjdzie do świadomości publicznej. Po pierwsze nie pozwoli sobie na to dobra agencja marketingowa, a po drugie nie chcą tego sami klienci agencji. Siła takiej kampanii polega na tym, że jest niewidoczna i niezauważalna – wyjaśnia Zaborowski.
Marketing szeptany, szemrany i spam
Jak taka forma promocji wygląda w praktyce? – Marketing prowadzony w sieci rozróżnić trzeba na trzy typy. Pierwszy to spam, czyli zasypywanie sieci krótkimi treściami nie powiązanymi z kontekstem strony czy miejsca. Pojawiamy się gdzieś po raz pierwszy i od razu piszemy "Hej, wejdźcie na tą stronę, jest super". Drugi to marketing szemrany, kiedy jesteśmy już aktywni w danym miejscu, na danym forum, ale treści zamieszczamy tam w sposób mało przemyślany – mówi rozmówca.
– W obu przypadkach kończy się to popsuciem reputacji firmy i długotrwałymi reperkusjami, takimi jak na przykład brak zaufania. Potem trzeba to odkręcać, co nie jest fajne. Marketing szeptany natomiast nie jest nachalny i nie jest zamieszczany wprost. Nie mówimy na przykład – kup ten i ten produkt. Staramy się jednak poruszyć temat danego produktu i przedłożyć jego zalety, spowodować by przyszły klient o nim pomyślał, wziął go pod uwagę – tłumaczy.
Cele takich kampanii są po pierwsze wizerunkowe – długoterminowy zysk, który w świecie "prosumentów", czyli konsumentów świadomych, jest jest bardzo cenny. Za tym, długofalowo, idzie też wzrost sprzedaży.
Nasz rozmówca pytany o względy etyczne odpowiada: – W takim ujęciu nie martwię się o etykę. Marketing szeptany taki jest i taki być powinien. W przyszłości na pewno pojawią się narzędzia, które umożliwią weryfikację wszystkich treści w internecie oraz ich autorów – konkluduje.