Akcja ratunkowa na gruzowisku domu zniszczonego w wyniku eksplozji gazu.
Akcja ratunkowa na gruzowisku domu zniszczonego w wyniku eksplozji gazu. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Przy tego rodzaju tragediach zawsze wracają pytania – dlaczego, jak to możliwe, czy nie dało się tego uniknąć. Sprawę przyczyn eksplozji gazu, która zniszczyła trzykondygnacyjny dom w Szczyrku zabijając 8 osób, bada prokuratura. Jednocześnie sąsiedzi i bliscy rodziny, która zginęła w wyniku wybuchu, przekazują dziennikarzom, że aż tylu ofiar mogło nie być.

REKLAMA
Dziennik "Fakt" pisze o okrutnym zbiegu okoliczności. Ofiary wybuchu to 60-letni Józef, jego 60-letnia żona Jolanta, a także 39-letni siostrzeniec Wojciech z żoną Anną i trójką dzieci – 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem. Zginął też 8-letni wnuk Józefa, Szymon. Przeżyła jedynie mama chłopca, 34-letnia Katarzyna Kaim. Gdy doszło do wybuchu gazu, była w pracy.
Tymczasem w środowy wieczór, gdy nastąpiła potężna eksplozja gazu, wielu osób z rodziny Kaimów miało nie być w domu. Jak mówi osoba blisko związana z rodziną, Wojciech Kaim w tym czasie miał być na basenie z córką. – Wojtek tego dnia miał zaplanowaną naukę pływania dla Marcelinki. Po południu, właśnie w czasie tragicznego wybuchu gazu mieli być na basenie. Coś pokrzyżowało te plany, zajęcia się przesunęły – mówi rozmówca "Faktu".
Katarzyna Kaim do końca wierzyła, że w domu w chwili eksplozji nie było jej syna Szymona. Wiedziała, że 8-latek miał być w tym czasie u koleżanki. Okazało się, że faktycznie był, ale wrócił do swego domu 20 minut przed wybuchem. Eksplozja była tak potężna, że nikt nie miał szans na przeżycie.
Wszystko na to wskazuje, że wybuch był skutkiem prac prowadzonych przy budowie pobliskiego apartamentowca. To wtedy miało dojść do przewiercenia gazociągu. Burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy przekazał, że firma doprowadzająca prąd do powstającego apartamentowca miała jedynie zgodę na zajęcie pasa drogowego. Nie było natomiast pozwolenia na wykonanie prac związanych z przewiertem pod asfaltem.
źródło: "Fakt"