"Krytykujcie mnie za decyzje i błędy, a nie za poglądy" - zaapelowała na swoim blogu Joanna Mucha, odpowiadając tym samym na żarty i zarzuty dotyczące zaproponowanego przez nią zwrotu "pani ministra".
Mucha napisała, że nie rozumie dlaczego głównym tematem rozmów, wpisów i dyskusji w mediach nie jest sprawa euro, upublicznia kontraktów zarządu Narodowego Centrum Sportu, meczu Polski z Portugalią, tylko jej sypmatii do zwrotu "pani ministra".
Ministra sportu przypomnia sytuyację Barbary Labudy, wyśmiewanej kiedyś za promowanie sformułowania "pani posłanka" zamiast "pani poseł". Mucha podkreśliła, że dziś już nikgo to nie dziwi.
"Zgadzam się z Magdaleną Środą, która mówi, że zmiana mentalności zaczyna się od języka. Właśnie dlatego - zapytana przez prowadzącego wywiad - poprosiłam o formę "ministra". Zrobiłam to w imieniu polskich kobiet" - napisała Mucha, nawiązując do wczorajszego programu Tomasza Lisa.
Ministra dodała, że zniesie "falę rozbawienia wśród mężczyzn". Jak podkreśliła większość żartów w tej sprawie to wpisy użytkowników, a nie użytkowniczek Twittera.