Uniwersytet Szczeciński rozpoczął postępowanie dyscyplinarne wobec prof. Agnieszki Popieli, która oskarżyła marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego o wzięcie łapówki. Sam polityk zaprzecza, że miał wziąć od niej pieniądze, jednak na razie nie skierował sprawy do sądu.
To nie wszystko. Popiela zasugerowała potem na Twitterze, że owa suma była w istocie
łapówką. "Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną" – napisała profesor, czym wywołała burzę i rozpoczęła
nagonkę prawicowych mediów na marszałka Senatu. Zgłosiły się także kolejny osoby, które twierdziły, że
musiały dać lekarzowi łapówkę.
Teraz Radio Szczecin informuje, że rzecznik dyscyplinarny Uniwersytetu Szczecińskiego, prof. Piotr Łaski, rozpoczął już – z inicjatywy rektora uczelni, prof. Edwarda Włodarczyka – postępowanie dyscyplinarne w sprawie Agnieszki Popieli. Chodzi właśnie o oskarżenia pod adresem Grodzkiego, o czym Łaski poinformował profesor w liście. – (...) Byłam troszeczkę zdziwiona, że ten rzecznik mimo wszystko postępowanie robi, z tego względu, że tych informacji trochę jest. Ja nie jestem jedyna – mówiła Popiela.
Sam marszałek nie skierował sprawy przeciwko Popieli do sądu, co Radio Szczecin nazywa "dziwnym". – Nie pamiętam żadnego kontaktu z autorką wpisu. Kategorycznie i stanowczo zaprzeczam, bym domagał się pieniędzy za operację. Wpłaty na działającą poza szpitalem fundację na rzecz transplantologii są absolutnie dobrowolne – mówił w odpowiedzi na oskarżenia profesor Uniwersytetu Szczecińskiego.