
Obok tego, co dzieje się w Australii, trudno przejść obojętnie. Trzeba byłoby też być kompletnie oderwanym od rzeczywistości, aby informacja o dziejącym się tam dramacie umknęła. Jednak wśród pojawiających się doniesień nie brakuje nieprawdziwych i niesprawdzonych wiadomości, które zaczynają żyć swoim życiem. O sprostowanie niektórych z nich pokusili się autorzy bloga "Where is Juli + Sam", Polka i Australijczyk mieszkający w Brisbane.
Obserwuję to, co mówi się w polskich mediach o Australii od kilku lat i zazwyczaj nie mówi się nic. O Australii wspomina się wtedy, kiedy są pożary, czyli raz w roku, kiedy tragedia dotknie koale –uwielbiamy te zwierzaki – gdy kogoś ukąsi wąż i w Sylwestra, gdy nad operą rozbłyskują fajerwerki. To oczywiście spore uproszczenie, ale Polacy nie wiedzą wiele o tym odległym zakątku świata, więc łatwo wprowadzić ich w błąd. Zdjęcia przestraszą na chwilę, ale nie pozwolą zrozumieć podłoża problemu, a o to zrozumienie chodzi.
