O tym, że Donald Tusk nie chciał być gościem Tomasza Sekielskiego w programie "Teraz my!", Sekielski mówił w rozmowie z Press.pl. Przyznał, że nie chcieli do niego przychodzić także ministrowie ówczesnego premiera. Taką postawę nazwał "cichym bojkotem" i dodał, że m.in. dlatego "Teraz my!" zniknął z anteny.
"Dziś chętnie bym poprowadził taki talk-show publicystyczny po bandzie, ale nie ma na niego szans. I to nie dlatego, że nie znalazłaby się odważna telewizja, ale dlatego, że żaden polityk by do niego nie przyszedł" – mówił Sekielski w magazynie "Press".
Przyznał, że politycy bojkotują te redakcje, w których nie czują się bezpiecznie. Chodzą natomiast tylko tam, gdzie czują się bezpiecznie. "Politycy nauczyli się wykorzystywać podziały wśród dziennikarzy, brak przestrzegania podstawowych zasad naszego zawodu" – przyznał dziennikarz.
Sekielski dodał także, że za tę sytuację odpowiedzialni są w dużej mierze sami dziennikarze: "Gdybyśmy byli solidarni wobec siebie, to nie dopuścilibyśmy do sytuacji, w której biura prasowe partii układają programy publicystyczne. Nie jest tak, że tylko PiS bojkotuje niewygodne media"
– Jest odważny po fakcie, fighter w komentowaniu, fighter w ocenianiu innych, człowiek który wie, jak wygrywać wybory, ale jakoś w tych wyborach wystartować nie chciał – podkreślił nawiązując tym samym do decyzji byłego szefa Rady Europejskiej, który zrezygnował z wyścigu o prezydenturę w 2020 roku.