Blogerka kontra użytkownicy Allegro, którzy kradną jej zdjęcia. "Przecież znalazłem je w Google"
Michał Mańkowski
03 września 2012, 13:29·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 03 września 2012, 13:29
Blogerki modowe zwane inaczej szafiarkami cieszą się w ostatnich miesiącach rosnącą popularnością. Rosnącą na tyle, że te najbardziej poczytne zaczynają mieć problemy. Okazuje się, że niektórzy ze sprzedawców na Allegro najzwyczajniej w świecie kradną zdjęcia z ich blogów tylko po to, by zwiększyć swoją sprzedaż. Tłumaczenia nieuczciwych sprzedawców są naprawdę kuriozalne.
Reklama.
Czasy, kiedy prowadzenie fashion-bloga było jedynie zabawą minęły. Teraz oprócz hobby to całkiem przyzwoity biznes. Cyklicznie powstają nawet rankingi najlepszych blogów modowych, więc jest o co rywalizować. Jeżeli mamy czytelników, mamy reklamodawców. Jeżeli mamy na swoim blogu reklamy, zarabiamy pieniądze. I to całkiem spore.
Okazuje się jednak, że nie jest to tylko i wyłączenie przyjemny biznes. Jedna z polskich szafiarek razem ze swoim fotografem żali się, że prawie od początku prowadzenia bloga bezskutecznie walczy z użytkownikami Allegro, którzy najzwyczajniej w świecie kradną zdjęcia z jej bloga i ilustrują nimi swoje aukcje.
Znajdź swoje zdjęcie na Allegro
Przeglądając dział moda na Allegro można trafić na tytuły aukcji zachęcające nas do kupna w dość nietypowy sposób. Młodych kobiet nie przekonuje się już wizerunkiem znanych modelek i aktorek. Wystarczy napisać, że jest to "hit wśród szafiarek" lub ciuch a'la blogerka. I wszystko byłoby w porządku, gdyby kończyło się jedynie na tym. Sprzedawcy posuwają się jednak dalej i tekst obrazują zdjęciami z konkretnych blogów.
– Prezentują one mój wizerunek i są tam wykorzystywane do zarabiania. Nigdy nie wyraziłam zgody na to by używać moich zdjęć w celach komercyjnych. Nie przypisuję tym zdjęciom wyjątkowej wartości artystycznej, ale łamie się tutaj zwyczajnie prawo autorskie mimo, że każdy kto wykazuje minimum zainteresowania jest w stanie napisać maila z pytaniem o zgodę lub przeczytać stopkę na mojej stronie – żali się Agnieszka, autorka bloga Famoody.
Na kradzione zdjęcia trafiła przypadkiem. Przeglądając Allegro w poszukiwaniu ubrań dla siebie. Takim sposobem znalazła kilka kolejnych. Samo "podebranie" zdjęcia to nie wszystko. Niektórzy sprzedawcy posuwają się jeszcze dalej.
Znajdź, przerób i po sprawie
– Na zdjęciach umieszczają swój login, co praktycznie ma znaczyć, że zdjęcie należy do użytkownika. Częstą praktyką jest, że na danej aukcji użytkownik zabrania kopiować moje zdjęcia, których autorstwo sobie przypisał. Nie chodzi tylko o moje prace. Zdarza się, że na jednej aukcji są fotografie pochodzące z kilku blogów – mówi w rozmowie z naTemat Jarek Filipowski, fotograf współpracujący z blogerką.
Na zdjęciach najczęściej widać ubrania znanych marek. Te, które dodatkowo pokazują blogerkę są często "ucinanie" przez użytkowników w odpowiednim miejscu. – Tak by nie było widać twarzy i by móc wręcz wmówić, że to nie to samo zdjęcie – tłumaczy nasz rozmówca.
Skala kradzieży zależy od popularności danego ubrania. Jak mówi Jarek Filipowski, ciężko powiedzieć, jak duży faktycznie jest ten proceder, ale tylko jednego dnia udało im się znaleźć dziesięć takich przypadków. A to wszystko tylko z jednego bloga.
"Ale to było w Google"
Nieuczciwi są najczęściej indywidualni internauci, którzy po prostu sprzedają swoje ubrania. Duzi sprzedawcy są na szczęście bardziej świadomi. Wydawałoby się, że mail z prośbą wszystko załatwi.
Sprzedawcy są przekonani, że wyszukując obrazek przez Google wszystko jest w porządku. – Część użytkowników usuwa zdjęcia po moim mailu, ale przypadki są bardzo różne. Niektórzy wdają się w dyskusje i kłótnie. Wielu traktuje je jako bezpłatne, bo znajdując je bezpośrednio w wyszukiwarkach, wykorzystują powszechne przekonanie, że zdjęcia nie mają autora – słyszymy od fotografa.
Odpowiedzi "podbieraczy" są kuriozalne. Nie przekonuje ich fakt, że zdjęcie zostało pobrane z konkretnego bloga bez zgody ich autora. Autorka Famoody przytacza kilka odpowiedzi.
Allegro w takich przypadkach wspiera autorów skradzionych zdjęć, ale tylko teoretycznie – żali się blogerka. Mimo że w serwisie istnieje opcja zgłaszania zdjęć naruszających prawo autorskie, Agnieszka przekonuje, że jej funkcjonowanie to raczej fikcja, bo administracja serwisu za wiele nie pomaga. Przytacza fragment maila, z którego dowiadujemy się, że nic zrobić nie mogą, bo zdjęcia nie są podpisane loginem pierwotnego właściciela. Administratorzy sugerują, żeby skontaktować się z konkretnym użytkownikiem. Jak takie kontakty się kończą – już wiemy.
Udowodnij, że to Twoje
– Allegro zwyczajnie przykłada rękę do kradzieży zdjęć. W żaden sposób nie jesteśmy w stanie udowodnić im, że jest to nasza własność, choć mogłabym przedstawić oryginalny plik ze zdjęciem, ale komu chce się w to bawić, prawda? – retorycznie pyta blogerka. Jarek Filipowski dodaje, że dawniej zdarzało się, że po wysyłaniu informacji do serwisu o tym, że jest autorem zdjęcia, aukcja była usuwana i blokowało to sprzedaż.
Widząc komentarze pod wpisem poświęconym całej sytuacji trudno mówić o jednostkowym przypadku, który dotknął Jarka Filipowskiego i Agnieszkę. Kilka kliknięć w Google pokazuje, że problem jest szerszy niż mogłoby się wydawać. Internauci na różnorakich forach opisują niemal identyczne sytuacje.
– Oczekujemy przede wszystkim usunięcia zdjęcia. Utrzymuję się dzięki
fotografii i projektowaniu. Sprzedaż za pomocą moich zdjęć, na które
poświęciłem czas, to zwyczajna kradzież, a wszyscy doskonale wiemy jaki
wpływ na sprzedaż ma dobre zdjęcie – kończy fotograf. – Ze strony Allegro potrzeba trochę dobrej woli i dosłownie kilku rozwiązań, by ludzie zauważyli, że muszą wgrywać własne zdjęcia - dodaje blogerka.
Przepisy swoje, rzeczywistość swoje
Skontaktowaliśmy się z Allegro w celu wyjaśnienia całej sprawy. Zapewniono nas, że regulamin serwisu Allegro zakazuje korzystania ze zdjęć należących do osób trzecich bez ich wiedzy i zgody.
– Najprostszym i najlepszym sposobem na zabezpieczenie w Internecie zdjęć, których jesteśmy właścicielami jest ich podpisanie. Powinny o tym pamiętać zwłaszcza osoby aktywnie „pokazujące” się w sieci. W przypadku zdjęcia podpisanego imieniem i nazwiskiem czy też adresem e-mail istnieje możliwość zweryfikowania, czy dane te pokrywają się z danymi z ustawień konta w serwisie Allegro. Jeśli dane się nie zgadzają administratorzy usuwają ofertę ze skopiowanym zdjęciem ze skutkiem natychmiastowym - zapewnia nas Joanna Wagner z Grupy Allegro.
W przypadku, kiedy użytkownicy nie zabezpieczyli swoich zdjęć a zauważyli je w innych ofertach, Allegro pomagamy na tyle, na ile jest w stanie, prawnie i technicznie.
– Jeśli zgłaszający zgodzą się na ujawnienie swojego loginu w e-mailu wysyłamy komunikat zgłaszanemu przez nich userowi. Komunikat zawiera informację, że zgłosił się do nas użytkownik xxx, który twierdzi, że mogło dojść do naruszenia jego praw autorskich. Prosimy o kontakt z nim i wyjaśnienie sytuacji - wyjaśnia nasza rozmówczyni i dodaje, że mimo zrozumienia poszkodowanych, administratorzy nie mają technicznych możliwości zweryfikowania czy osoba, która pisze do serwisu jest jednocześnie osobą, która prowadzi dany blog.
Joanna Wagner tłumaczy, że w sytuacjach, w których blogerzy mają możliwość udowodnienia nam, że to ich zdjęcia, iść na rękę i usuwać takie oferty – pomimo, że nie zawsze pokrywa się to z ich procedurami.
Reklama.
„Jeszcze raz napiszę, że zdjęcie zostało pobrane ze strony Google gdzie w stopce nie ma żadnej informacji odnośnie zakazu kopiowania.”
„Rzeczone zdjęcie zostało wybrane spośród anonimowych grafik w Google…”
„…zdjęcie o którym mowa jest ogólnodostępne w internecie w galerii google.pl oraz na stronie międzynarodowej…”
CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: Famoody.com
Jestem autorem profesjonalnych zdjęć wielu produktów. Dziesiątki z tych zdjęć trafiają na Allegro bez mojej zgody. Poinformowałem serwis Allegro, że publikacja tych zdjęć narusza prawo autorskie i oświadczyłem że jestem ich autorem. Zażądałem usunięcia zdjęć z serwisu. Allegro odpowiada, że nie jest w stanie sprawdzić czy faktycznie jestem autorem i nie usunie zdjęć. CZYTAJ WIĘCEJ