Kasia Tusk i jej chłopak Jakub Sobolewski
Kasia Tusk i jej chłopak Jakub Sobolewski FOT. RENATA DĄBROWSKA / AGENCJA GAZETA

Za 9 mln odsłon bloga miesięcznie córka premiera zarabia ok. 8 tys. zł brutto. Kasia Tusk drażni feministki i redaktorów innych portali, ale paradoksalnie im gorzej o niej mówią, tym większe pieniądze przynosi jej strona. O atakach na Kasię Tusk napisał poniedziałkowy "Newsweek".

REKLAMA
Konsumpcyjny styl życia, udawanie normalności, "robienie wody z mózgu" czytelniczkom - to zarzucają Kasi Tusk piszące dla "Przekroju" Marta Karaś i Ilona Witkowska. Olga Święcicka, pisząc w naTemat.pl zarzuciła blogerce, że jej strona przyczynia się do marnowania czasu.

Makelifeeasier - o co chodzi? Blog Kasi Tusk to strona poświęcona modzie i gotowaniu. Córka premiera, wraz z koleżanką przedstawiają swoje modowe stylizacje, doradzają w co ubierać się na różne okazje, jakie dodatki każda kobieta musi mieć w szafie i co będzie modne w tym sezonie. Piszą też o wystroju wnętrz. Blog założony w marcu 2011 roku ma ok. 9 mln odsłon miesięcznie. W konkursie Onetu na Bloga Roku został wyróżniony za "szczególne zasługi dla polskiej blogosfery" CZYTAJ WIĘCEJ

Rzecznik SLD Tomasz Kalita uważa, że premierówna to polityczna tajna broń ojca, który przy jej pomocy próbuje ocieplić swój nadszarpnięty wizerunek. Redaktorzy portalu wPolityce.pl piszą z kolei, że Kasia zarabia na spółce Skarbu Państwa (na jej blogu były wyświetlane reklamy LOT). Bloger naTemat.pl, Damian Muszyński, uważa, że Kasia Tusk oszukuje czytelniczki, przedstawiając się jako dziewczyna jak każda inna, a aspirująca do wyższej klasy średniej.
Na córkę premiera uwzięli się nawet hakerzy, którzy podczas protestów wobec ACTA chcieli zamieścić na jej stronie komunikat do Donalda Tuska. Wiadomość umieścili jednak na stronie o łudząco podobnym adresie, dzięki czemu poprawna nazwa bloga pojawiała się w mediach, a internauci bez przeszkód mogli go odwiedzać. Przyczyny ataków były różne, skutek ten sam: rosnąca liczba odsłon.
Ataki na Kasię Tusk opisał poniedziałkowy "Newsweek". Blogerka i córka premiera nie chciała komentować tych informacji. Czy musiała? Zdecydowanie nie. Na słupkach popularności i tak będą odbijać się kontrowersyjne decyzje rządu Donalda Tuska. A tych w najbliższej przyszłości nie zabraknie.