
Reklama.
Zawieszenie funkcjonowania polskich przepisów, które powołały Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego związane jest ze skargą Komisji Europejskiej, która wpłynęła do Trybunału Sprawiedliwości UE w październiku ubiegłego roku. Wtedy unijni urzędnicy nie zdecydowali się na ten krok, ale teraz nadrabiają zaległości.
We wtorek KE poinformowała, że złoży do TSUE stosowny wniosek w tej sprawie. Dopiero po zatwierdzeniu go przez sędziów TSUE, Izba Dyscyplinarna polskiego SN, będzie zobligowana do zawieszenia swojej działalności do czasu zakończenia sprawy w TSUE.
Poprzednio środki tymczasowe zastosowano w odniesieniu do obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, co miało miejsce na skutek skargi KE i jej wniosku o ich wprowadzenie. TSUE nakazał wtedy Polsce, żeby sędziowie ci wrócili do orzekania.
Czarny scenariusz dla PiS
Spełnia się więc czarny scenariusz dla PiS, bo już wcześniej polscy i zagraniczni sędziowie apelowali do Ursuli von der Leyen, żeby ta zawnioskowała do TSUE o środek tymczasowo wstrzymujący działanie Izby Dyscyplinarnej SN i nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Spełnia się więc czarny scenariusz dla PiS, bo już wcześniej polscy i zagraniczni sędziowie apelowali do Ursuli von der Leyen, żeby ta zawnioskowała do TSUE o środek tymczasowo wstrzymujący działanie Izby Dyscyplinarnej SN i nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
A po przykładzie Puszczy Białowieskiej widać, że naciski Unii działają na rząd PiS. TSUE nakazał wówczas pod groźbą dziennych kar finansowych wstrzymanie prac i polskie władze dostosowały się.