Ma 29 lat, pochodzi z biednego regionu Włoch, a o aktorstwie marzył od dzieciństwa. Spełnił je, a teraz spełnia marzenia fanek powieści erotycznej 365 dni" Blanki Lipińskiej. Michele Morrone jest bowiem według nich idealnym filmowym Massimem – przystojnym, zmysłowym i "dzikim". Kim jest włoski aktor, który skradł serca tysięcy kobiet?
Na premierę "365 dni" czekają wszystkie fanki powieści Blanki Lipińskiej, ale nie tylko. Jak pisaliśmy w naTemat, filmu nie mogą się również doczekać cudzoziemki, mimo że... ta polska książka erotyczna nie została jeszcze przełożona na żaden obcy język. "Nie mam pojęcia, co się dzieje, ale to cholernie ekscytujące! My, Amerykanki i Brytyjki, mamy fioła na punkcie tego filmu!", "Nie wiem, co tu się dzieje, ale jestem zakochana!" – piszą kobiety z różnych stron świata pod zwiastunem filmu "365 dni" Barbary Białowąs w internecie.
Co tak w trailerze rozgrzewa do czerwoności fanki historii o Laurze i Massimo oraz kobiety, które do tej pory twórczości Lipińskiej nie znały? Tak, oczywiście, odważne sceny erotyczne i napięcie seksualne między bohaterami. Ale nie tylko to. Cały fandom "365 dni" zdaje się być zakochany we 29-letnim włoskim aktorze Michele Morrone, który wciela się w filmie w główną rolę męską. "To spojrzenie... powoduje ciarki", "Ta twarz, te usta, te kości policzkowe!", "Dobry Boże, on jest piekielnie seksowny!" – to tylko niektóre z setek komentarzy pod jego adresem.
Blanka Lipińska faktycznie miała więc chyba nosa do wyboru Morrone do roli Massimo, szefa włoskiej mafii, który porywa polską turystkę Blankę i ma zamiar ją w sobie rozkochać. Tak mówiła w rozmowie z portalem Pomponik: "Trudno było mi wytłumaczyć produkcji, czego szukam. Powiedziałam do nich: jak zobaczę chłopa, który mi się spodoba, to będę wiedziała, że to on. Kiedy Michele zdjął okulary, sparaliżowało mnie. Pomyślałam: skoro ktoś jest w stanie sparaliżować Lipińską, to jest w stanie także sparaliżować miliony Polek".
I udało się. Ale kim jest w rzeczywistości Michele Morrone?
Droga do marzeń
Michele Morrone urodził się 3 października 1990 roku w miejscowości Melegnano w Lombardii we Włoszech. – Pochodzę z biednego regionu Włoch. Tata zmarł, kiedy miałem 12 lat – mówił gwiazdor "365 dni" w wywiadzie w "Dzień dobry TVN" i wyznał, że śmierć jego ojca "wywarła na nim ogromne piętro". Datę jego odejścia, 18 kwietnia 2003 roku, ma nawet wytatuowaną na nadgarstku (inne jego tatuaże to m.in. feniks, imię kolegi z dzieciństwa, który zginął w wypadku samochodowym czy zdanie "wszystko, co robisz, żeby spełniać swoje marzenia, jest dozwolone" na wewnętrznej stornie wargi).
Jak wyznał Morrone, o zostaniu aktorem zaczął marzyć już w wieku 11, 12 lat – jego matki nie było jednak stać na zapisanie go na zajęcia aktorskie, które we Włoszech są stosunkowo drogie. Mężczyzna nie miał również pieniędzy na studia filmowe. Postanowił więc dojść do wymarzonego zawodu inną drogą. – Mój warsztat aktorski, to efekt oglądania godzinami filmów z największymi gwiazdami kina. We Włoszech mówimy: 'Jeśli nie postawią przed tobą jedzenia, tylko sam musisz je zdobyć, to szybciej dojrzewasz' – opowiadał w "Dzień dobry TVN".
Przyszły aktor w wieku 18 lat wyprowadził się z rodzinnego domu i zaczął pracować – droga do telewizji czy kina wydawała mu się jeszcze wtedy daleka. – Pracowałem jako kelner, ale zwolnili mnie, bo nie szło mi roznoszenie napojów na tacy. Potem pracowałem na budowie, byłem robotnikiem – wyznał. Morrone dorabiał również jako model, jednak obecnie nie wiąże z tym zawodem przyszłości. – Wielokrotnie proponowano mi pracę w branży mody, ale nie przyjąłem propozycji. W moim święcie, świeci sztuki, lepiej mieć coś do powiedzenia. Nie wyobrażam sobie, że moja praca mogłaby polegać tylko i wyłącznie na noszeniu ubrań – dodał w programie śniadaniowym TVN.
Marzenie o zostaniu aktorem spełniło się jednak szybciej, niż Morrone się tego spodziewał. W 2013 roku w wieku 23 lat wystąpił w drugim sezonie popularnego miniserialu "Come un delfino" ("Jak delfin") o młodych chłopakach z problemami w prawem, którzy zaczynają trenować pływanie pod okiem byłego pływaka, mistrza olimpijskiego.
– To była mała rola, ale dla mnie w tamtym momencie wszystko się zaczęło. Krok po kroku, bardzo powoli szedłem po kolejne role. Jak ta pierwsza znalazła się na koncie, wszystko stało się łatwiejsze – mówił Morrone w "Dzień dobry TVN". Włoch wystąpił potem w innych serialach (m.in. "Syrenie") i zdobył w swojej ojczyźnie popularność – wystąpił nawet we włoskim "Tańcu z gwiazdami", gdzie zdobył drugie miejsce. I wtedy pojawiły się "365 dni".
"Ja cię nie znam, ale potrzebuję"
Jak Morrone zdobył rolę w polskim filmie erotycznym? W wywiadzie dla "Tele Magazynu", Włoch wyjawił, że z propozycją zagrania Massima w "365 dniach" zadzwonił do niego producent filmu Tomasz Mandes. – Od samego początku czułem wielką energię i jego chęć do zrobienia tego filmu. Pamiętam, że podczas jednej z rozmów wideo powiedział: 'Słuchaj, ja cię nie znam, ale cię potrzebuję w tym filmie'. I to mnie przekonało – mówił ze śmiechem Włoch.
Aktor zgodził się, a sceny erotyczne w "365 dniach", które – sądząc po zwiastunie i zapowiedziach Lipińskiej – nie będą ani zachowawcze, ani pruderyjne, wcale go nie przerażały. – We Włoszech jesteśmy przygotowani do takich scen. We włoskim kinie jest ich bardzo dużo, to dla mnie norma – powiedział w "Dzień dobry TVN". Aktor nie miał również obiekcji, aby na czas promocji filmu "365 dni" przeprowadzić się do Polski, gdzie jest obecnie od kilku miesięcy. – Miki jest zakochany w Polsce. Za każdym razem, jak jeżdżę po niego na lotnisko, to przytula mnie i mówi, że dobrze jest wrócić do domu. On jest tu przeszczęśliwy – mówiła Blanka Lipińska w rozmowie z Pomponikiem.
Sama informacja, że to Morrone, nieznany aktor z Włoch, zostanie Don Massimem Torricellim zrobiła w polskich mediach dużo szumu. Fanki nie tylko były pod wrażeniem urody i fizycznej atrakcyjności Morrone, ale również – tak jak przeczuwała Lipińska – od razu zobaczyły w nim swojego ukochanego bohatera.
– Michele Morrone jest wymarzony do tej roli. Taki właśnie miał być aktor grający Massimo. Miał wejść i po prostu zawładnąć kobietami, tak jak Massimo zawładnął Laurą. Myślę, że Michele był jedynym słusznym wyborem, a z dnia na dzień, na planie zdjęciowym przekonywałam się o tym bardziej. Dziękowałam mu na koniec każdego dnia zdjęciowego, mówiąc, że jest moim spełnieniem marzeń. Bo autentycznie Michele Morrone jest spełnieniem moich marzeń – mówiła o fenomenie Włocha autorka książki w wywiadzie dla portalu "Pomponik".
Pochwał pod jego adresem nie szczędziła zresztą również odtwórczyni roli Laury w "365 dniach" Anna Maria Sieklucka. – Jest niesamowity. Jest bardzo ciepłym człowiekiem, ma ogromne serce. Ma duże poczucie humoru i jest osobą, na którą można polegać. W ogóle nie jest z tych aktorów, którzy są butni, zadzierają wysoko nosa i innych uważają za dużo gorszych od siebie. Michele traktuje wszystkich tak samo: czy to jest osoba, która ma niższe stanowisko czy wyższe. Każdy jest dla niego człowiekiem przede wszystkim – opisywała kolegę z planu Polka.
"W nim jest bardzo łatwo się zakochać"
A życie prywatne Morrone? Aktor rzadko mówi o swoich związkach, ale wiadomo był już żonaty. W latach 2014-2018 był w związku małżeńskim z libańską projektantką mody Roubą Saadeh. Para, która ma dwoje dzieci, chłopców Marcudo i Brado, rozwiodła się, jednak pozostaje w dobrym stosunkach. – Łączy mnie z byłą żoną wyjątkowa relacja. Najważniejsze, żeby się nie spierać, tylko mądrze wychować dzieci – wyjawił Morrone w "Dzień dobry TVN".
Aktor stara się być jak najlepszym ojcem. Niestety nie widzi się jednak z synami często, gdyż mieszkają oni z matką w Bejrucie. Morrone czasem wstawia z nimi zdjęcia na Instagramie, w każdej wolnej chwili lata również do Libanu. – Nie mają jeszcze pojęcia o życiu. Chciałbym, żeby mieli jakąś pasję. Zawsze będę ich wspierać – powiedział aktor w wywiadzie dla stacji TVN.
Czy Włoch obecnie się z kimś spotyka? Na początku 2019 roku włoskie media pisały, że aktor, który był świeżo po rozwodzie, widuje się z tancerką Eleną D'Amario. Sam zainteresowany nigdy jednak tych informacji nie skomentował. Ani on, ani Blanka Lipińska nie komentują również plotek, że są parą – te pojawiają się bowiem często w mediach oraz mediach społecznościowych. Autorka "365 dni" nie ukrywa jednak, że łączy ją z Włochem wyjątkowa relacja.
– To jest człowiek, który zjednuje sobie ludzi. W nim jest bardzo łatwo się zakochać, bo jest postacią otwartą. Jest po prostu kochany. U mnie w domu spędza całe tygodnie. Ma swoje dania ulubione. Specjalnie dla niego kupiłam ekspres do kawy. Nauczyłam się, co lubi jeść. Poznał też moją rodzinę – mówiła w rozmowie z Pomponikiem.
Na pytanie, czy je z nim związana romantycznie, odparła jednak: "Nie zamierzam nic na ten temat mówić. Bardzo go kocham! Taka jest prawda. Ciężko jest nie pokochać kogoś, z kim spędza się dwa miesiące non stop".
Szturm fanek
Plany zawodowe? Tych Morrone na razie nie zdradza. Z pewnością jednak wystąpi w kontynuacjach filmowych "365" dni, które planuje Lipińska. Nie ogranicza się zresztą tylko do aktorstwa – Włoch jest również muzykiem i 14 lutego ma ukazać się jego debiutancka płyta zatytułowana "Dark Room". Pierwszy singiel, który ma promować film erotyczny, zostanie wypuszczony już w ten piątek.
Można jednak przypuszczać, że po "365 dni" – obojętnie, jakie opinie zbierze film od krytyków – jego popularność znacznie wzrośnie. Morrone ma już chociażby na Instagramie ponad 140 tysięcy obserwujących. Przed akcją promocyjną filmu "365 dni" było ich mniej niż 80 tysięcy, co samo w sobie pokazuje już skalę fenomenu, jakim stał się Włoch.
Konto Morrone dosłownie szturmują fani: i polscy, i włoscy. Nie milkną pochwały pod adresem jego urody, seksownych zdjęć na Instagramie, poczucia humoru czy sympatycznego usposobienia. Ostatnio zachwyt wzbudziły jego psikusy, które robił na planie Siekluckiej, filmowej Laurze czy słowa o historii Warszawy. – Jestem w Polsce od sześciu, siedmiu miesięcy. Cieszę się ,że spędzam tu tyle czasu, bo interesuję się historią i niezwykłymi dziejami Polski. Spójrzmy na Warszawę, miasto, które narodziło się ponownie po II wojnie światowej. To robi wrażenie – mówił aktor.
Jak Michele Morrone sprawdzi się w roli Massima? Tego dowiemy się 7 lutego, kiedy "365 dni" wejdzie do kina. Blanka Lipińska oraz wiele zakochanych w nim kobiet nie mają jednak wątpliwości, że poradzi sobie śpiewająco.