Burmistrz miasta Wuhan, w którym panuje epidemia koronawirusa, ogłosił, że aż 5 milionów mieszkańców opuściło miasto przed ogłoszeniem kwarantanny i jego zamknięciem. Niektórzy jechali do rodzin na święta, inni uciekali przed wirusem. Tymczasem naukowcy ostrzegają, że koronawirus będzie rozprzestrzeniać się coraz szybciej.
Epidemia w mieście Wuhan w prowincji Hubei wybuchła pod koniec 2019 r. Miasto objęto w czwartek kwarantanną: zablokowana jest możliwość wjazdu i wyjazdu, nie jeździ także komunikacja miejska. W sieci pojawiło się poruszające nagranie z Wuhan. Opustoszałe ulice, pojedynczy ludzie z maskami na twarzy – to naprawdę przejmujące sceny z miasta, w którym przed epidemią trudno było znaleźć skrawek wolnej przestrzeni.
Tymczasem, jak podaje gazeta "South China Morning Post", burmistrz miasta Zhou Xianwang poinformował w niedzielę na konferencji prasowej, że jeszcze przed zamknięciem miasta Wuhan opuściło około 5 milionów mieszkańców. Niektórzy uciekali przed epidemią, innych przeraziła perspektywa zamknięcia miasta, a jeszcze inni jechali do rodzin na obchody Chińskiego Nowego Roku. Zhou dodał, że w momencie ogłoszenia kwarantanny w Wuhan znajdowało się 9 milionów ludzi (w tym około 30 Polaków).
Obecnie 2700 osób pozostaje w Wuhan pod obserwacją, z czego tysiąc jest prawdopodobnie zarażonych. Do niedzieli potwierdzono 533 przypadki zachorowania na koronawirusa. Ta liczba cały czas się jednak zwiększa. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 56 – ogłosiły w niedzielę chińskie władze. Jak podaje "South China Morning Post" w Pekinie, stolicy Chin, potwierdzono pięć zachorowań. Jedną z chorych jest 9-miesięczne dziecko – to pierwszy raz, kiedy koronawirusa wykryto u niemowlęcia.
W celu powstrzymania wirusa przed rozprzestrzenianiem się Rada Państwa Chin przedłużyła uroczyste obchody Chińskiego Nowego Roku do 2 lutego – podała chińska telewizja CCTV. Początkowo miały się one zakończyć 30 stycznia. Podczas tego oczekiwanego przez Chińczyków święta miliony ludzi podróżują bowiem do rodzinnych domów i swoich bliskich.
Chińska Komisja Zdrowia powiedziała również, że koronawirus jest zaraźliwy nawet w 14-dniowym okresie inkubacji. Oznacza to, że osoby, które są nosicielami wirusa, zarażają, mimo że same nie mają jeszcze żadnych objawów infekcji. – To nie miało miejsca w przypadku zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej (SARS) w 2002 i 2003 r. – mówił Xiaowei.
Na świecie nie ogłoszono jeszcze wybuchu pandemii koronawirusa, ale z symulacji naukowców wynika, że to tylko kwestia czasu. Wirus wykryto nie tylko w Chinach, ale również w Tajlandii (czterech chorych), Wietnamie (dwa przypadki), Singapurze (trzy przypadki), Japonii (trzy przypadki), Korei Południowej (dwóch chorych), na Tajwanie i w Nepalu (po jednym chorym), Malezji (trzy przypadki), Australii (dwa przypadki), Francji (dwa przypadki), Kanadzie (jedno zachorowanie) i USA (trzy przypadki). Wirus dotarł już więc do Europy.
Koronawirus to infekcja dróg oddechowych – wirus przenosi się na człowieka drogą kropelkową. Wywołuje objawy podobne do ostrego zapalenia płuc. Towarzyszy mu wysoka gorączka. Główny Inspektorat Sanitarny w Polsce tłumaczy, że objawy zakażenia obejmowały dreszcze, bóle mięśniowe, katar, kaszel oraz duszności. Badania RTG klatki piersiowej wykazały typowe cechy wirusowego zapalenia płuc z rozlanymi obustronnymi naciekami.