
Polacy coraz rzadziej zawierają małżeństwa przed ołtarzem. Coraz większej liczbie zakochanych wystarczy przyrzeczenie wierności przed urzędnikiem, a nie księdzem. I to nie tylko ze względu na postępującą ateizację. Ślub kościelny od cywilnego jest po prostu znacznie droższy i nie stać na niego nawet wierzących.
REKLAMA
Gdy Polacy uzyskali możliwość zawierania małżeństw konkordatowych, które zawiera się przed kościelnym ołtarzem, a następnie jedynie zgłasza w Urzędzie Stanu Cywilnego, w kościołach nastąpił prawdziwy bum. Jak donosi "Dziennik Polski", tak było jeszcze kilka lat temu. Dzisiaj natomiast ślubów konkordatowych jest prawie tyle, co związków zawieranych tylko i wyłącznie przed urzędnikiem.
Czytaj więcej: Ślub szczęścia nie daje, ale wesela są coraz wystawniejsze. Sondaż ślubnych nastrojów
Dziennikarze postanowili ten fakt zbadać w krakowskim Urzędzie Stanu Cywilnego, gdzie w rozmowie z nimi większość przyszłych małżonków przyznała, że należy do ludzi wierzących, ale ślubu kościelnego nie planuje. Jedni dlatego, że związali się z rozwodnikiem, inni natomiast tylko dlatego, że ich na to... nie stać. Nowożeńcy zapewniają, że złożenie przysięgi w kościele wiąże się nie tylko z poważnymi wydatkami, ale także koniecznością zainwestowania w ślub sporej ilości czasu.
Wszyscy rozmówcy "Dziennika Polskiego" podkreślają jednak, że oprawa ich cywilnego ślubu nie będzie wiele różniła się od tego, jakby ślubowali sobie miłość i wierność przed ołtarzem. Będzie biała suknia, welon i wesele w gronie najbliższych. Z tym, że na wszystkie formalności w USC wydadzą maksymalnie kilkaset złotych, a w kościele ta kwota bywa kilkakrotnie większa.
Czy to znak czasów? Dziennik przypomina, że w innych tradycyjnie katolickich krajach Europy, takich jak Hiszpania, współczynnik liczby ślubów cywilnych w stosunku do kościelnych i tak jest znacznie wyższy, niż nad Wisłą.
Źródło: "Dziennik Polski"

