
O politykach mówi się, że kradną i oszukują. O sędziach, że są skorumpowani i ustawiają mecze. Tomasz Garbowski wykonuje oba te zawody. Jest posłem SLD, sędzią ekstraklasy, niedawno został przewodniczącym Komisji Etyki. Spotykamy się w Sejmie, w południe w poniedziałek. Wieczorem prowadził mecz Legii z Podbeskidziem. Na Łazienkowską z Wiejskiej miał blisko.
To zależy od sytuacji. Przed meczem na pewno "panie sędzio", ale tutaj, na Wiejskiej, wszyscy mówią per "panie pośle". Podczas oficjalnych spotkań tak samo.
Pewne elementy rzeczywiście są bardzo podobne. Ale w komisji jest łatwiej, bo, oceniając etyczność zachować kolegów i koleżanek posłów, decyzję podejmujemy na podstawie naszych przemyśleń. I, co najważniejsze, mamy na to czas. A na boisku tego czasu nie ma. W dodatku na boisku jestem pod wielką presją. Życie medialne, życie kamer, jest bezlitosne. One widzą więcej niż nawet najlepszy sędzia.
Kibice tak już mają, że jeżeli widzą, jak sędzia gwiżdże coś przeciwko ich drużynie, wtedy zachowują się negatywnie. Tak, raz się zdarzyło, że w naszą stronę leciały parasolki. Ale spokojnie, nic poważnego nam się wtedy nie stało. Mogę z panem dzisiaj rozmawiać (śmiech)
Sędzia raczej nie jest osobą lubianą.
To jest pewnego rodzaju rywalizacja pomiędzy sędziami - kilku spada, kilku awansuje - wyjaśnił sędzia-poseł. Dodał, że sędziowanie wymaga od niego sporych wyrzeczeń. - Trzeba mieć żelazną dyscyplinę - pilnować treningów i przygotowania do zawodów. Trzeba stosować dietę i ograniczać słodycze - a spotkania poselskie to często kawa i ciastko. Ja jestem łasuchem, więc ciężko mi z tym - zaznaczył.
O politykach mówi się, że oszukują, mamią swoich wyborców. O sędziach, że pewnie wciąż biorą w łapę.
Europoseł Czarnecki powiedział mi, że jest pan obrońcą PZPN.
Lekko przesadził.
Czemu? Czasami rozmawiamy o piłce.
Tak? O tym nic nie słyszałem. Ale to dobrze, tylko przyklasnąć. Dokonał właściwego wyboru (śmiech). A jak już jesteśmy przy tej gazecie, to przypomina mi się teraz świętej pamięci Jurek Szmajdziński. Gdy był wicemarszałkiem Sejmu, kilkanaście razy wymienialiśmy się "Przeglądem Sportowym". - Panie marszałku, przeczytałeś? - Przeczytałem. - Dobrze, to teraz ja.
JAKUB RADOMSKI
