Prokuratura straszy dziennikarkę "Gazety Wyborczej" za tekst o zabójcy Pawła Adamowicza. Katarzyna Włodkowska na łamach "Dużego Formatu" opisywała nieznane kulisy morderstwa prezydenta Gdańska i manipulacje śledczych.
"Pisałam, że to dziennikarstwo to zawód wysokiego ryzyka. Otóż gdańska prokuratura, zamiast szukać mężczyzn, którzy mieli zainspirować Stefana W. do zabójstwa, woli szukać moich informatorów i/lub grozić mi grzywną, ograniczeniem wolności lub karą więzienia do lat 2" – poinformowała Katarzyna Włodkowska na Twitterze.
Taką wiadomość rzeczniczka prokuratury Grażyna Wawryniuk wysłała wcześniej do pracownika prawicowego portalu Gdańska Strefa Prestiżu, który opublikował ją z linkiem do komunikatu prokuratury. W ten sposób wiadomo, że w sprawie chodzi o dziennikarkę "Wyborczej".
Włodkowska zapytała prokuraturę, o jakie konkretnie materiały chodzi, bo w tym czasie śledczy polemizowali tylko z dwoma – reportażem w "DF" i artykułem na stronach krajowych "Wyborczej". Śledczy przyznali, że chodzi nie tylko o materiały jej autorstwa, jednak nie podali szczegółów.
Przypomnijmy, że dziennikarka w rocznicę śmierci Pawła Adamowicza opublikowała w "Dużym Formacie" wyniki swojego śledztwa. Ujawniła m.in., że Stefan W. dokładnie zaplanował zbrodnię i znał jej konsekwencje. Ponadto opisała jeden z wątków, którego prokuratura nie chce zbadać. Chodzi o to, co widzieli świadkowie zachowania Stefana W.