Korzystają z niej sportowcy, amatorzy i fascynaci. Niektórzy jeżdżą po Polsce i Europie w poszukiwaniu kolejnych obiektów. Dla zdrowia, dla relaksu i dla rozrywki. Sauna wśród Polaków staje się coraz popularniejsza. Mimo to, nie brakuje tych, którzy zupełnie nie znają jej zasad.
W Polsce nie brakuje saun. Są przy siłowniach, basenach, ośrodkach SPA. Powstają jednak coraz częściej jako samodzielne kompleksy. Wielu saunujących przychodzi do nich nawet kilka razy w tygodniu – dla zdrowia, dla urody i dla relaksu. Ale czasy osiedlowej, mało atrakcyjnej sauny odchodzą do lamusa. Powstają specjalistyczne "saunowe" kluby, prowadzone są profesjonalne seanse parowe, a przychodzący regularnie tworzą znającą się społeczność.
Kultura "sauna"
Zdaniem propagatorów sauny, w naszym kraju wytworzyła się już kultura "saunowa". – Nasi klienci przychodzą do sauny nie przy okazji innego sportu, tylko specjalnie na nią. Saunowanie jest ich hobby. Zwiedzają sauny w Polsce i podróżują po Europie, znają obowiązujące zwyczaje i zasady – mówi Joanna Karlińska z Klubu Łaźnia w Warszawie.
– Kultura korzystania z sauny na pewno wykształciła się wśród sportowców i regularnie dbających o siebie i ciało – uważa Urszula Jabłońska, regularnie korzystająca z sauny.
W wielu klubach coraz częściej prowadzone są seanse na wzór tych zagranicznych. Rytuał polewania kamieni tzw. "aufguss", przeprowadza specjalna osoba. Do innych zabiegów, używane są olejki. W większych ośrodkach prowadzone są też seanse z maseczkami na ciało, twarz i włosy.
Saunowy trend wytworzył się również wśród gejów i lesbijek. Korzystają z modnych i popularnych klubów saunowych, w których umawiają się na seks. Są nawet specjalne fora, gdzie takie spotkania dogadują zupełnie nieznające się osoby. Nie krępuje ich później ani obecność innych, ani pora dnia.
Park braku kultury
Przedstawicielka Klubu Łaźnia przyznaje jednak, że tej "saunowej kultury" trzeba pilnować, bo zdarzają się szczególnie nowi klienci, którzy nie znają zasad, a jak nawet je poznają i tak ich nie przestrzegają. Co więcej, wprawiają w ten sposób w zakłopotanie innych. – Mamy regulamin, na terenie klubu jest stały nadzór obsługi, tak, aby stali klienci nie odczuwali dyskomfortu – zapewnia Karlińska.
Podstawową zasadą łamaną w saunach i łaźniach jest zakłócanie ciszy. – Niektórzy z sauny robią sobie park kultury, a właściwie braku kultury. Nie zachowują ciszy i zapominają, że do sauny przychodzi się odpocząć i zrelaksować. Głośno rozmawiają, krzyczą, śmieją się, narzekają na pracę – podkreśla Karlińska.
To problem szczególnie tych, którzy korzystają na co dzień z większych kompleksów. Wielu klientów nie przestrzega zasad higieny. Bez korzystania z prysznica wskakują do basenu z zimną wodą, ostentacyjnie spacerują bez ręczników, czasem nie zmywają makijażu, który spływa po twarzy pod wpływem temperatury. Są i osoby w wielkiej biżuterii, która po nagrzaniu zaczyna parzyć lub ci, którzy siedzą w bikini lub kąpielówkach i nie zdejmują butów.
– Najgorzej jest w obiektach SPA. Tam przychodzący na saunę rzadko kiedy wiedzą, o co chodzi. Nie szanują podstawowych zasad. Głośno rozmawiają, chodzą w butach i kostiumach – mówi Urszula Jabłońska. – Mi osobiście najbardziej przeszkadzają ci, którzy mają się za ekspertów, mimo, że są pierwszy raz. Twierdzą, że wszystko wytrzymają, a później robią się zieloni i muszą wychodzić. Psują cały zabieg, bo podczas "augusta" nie można do końca zabiegu otwierać drzwi, bo ucieka para – dodaje.
Na golasa
Sauny są przeważnie koedukacyjne, dlatego zasada chodzenia po klubie w ręczniku wydaje się zrozumiała. W większości saun wydzielone są tzw. strefy nagości i tam można się poruszać bez okrycia.
– Poza nimi należy chodzić w ręczniku, żeby nie krępować innych. Oczywiście zdarzają się osoby, które biegają bez nich. Obsługa, bądź inni klienci zwracają im uwagę – wyjaśnia Joanna Karlińska z Klubu Łaźnia.
– Niektóre osoby chodzą bez ręczników. Szczególnie faceci. To mnie specjalnie nie kręci, ale też mi nie przeszkadza. Nie zwracam na to uwagi. Ja przychodzę na saunę, bo nienawidzę zimna. Muszę się wygrzać raz, dwa razy w tygodniu. Wcześniej idę jeszcze na basen. Wychodzę odprężona, rozgrzana i oczyszczona – dodaje Urszula Jabłońska.
W samej saunie jest już dowolność. W ręczniku należy wchodzić do sauny suchej, bo musi oddzielać całe ciało od desek, ale nie trzeba by nim okrytym.
Według korzystających z saun, nie brakuje takich, którzy przyszli po prostu "popatrzeć" na nagie ciała. – Wielu naszych klientów zwiedziło już wszystkie sauny w Polsce, jeżdżą teraz zagranicę, podpatrują zwyczaje. Dla nich nagość nie jest czymś szokującym. Przychodzą się saunować, nie obserwować innych. W saunie i tak ma się zamknięte oczy. Jeśli ktoś tego nie przestrzega i krępuje innych, obsługa zwraca mu uwagę, albo wyprasza. Takie osoby przeważnie nie wracają – zaznacza Karlińska.